środa, 24 października 2012

szczęściarz czy szczęściara, której zekranizowano marzenia :)

czy w prawie banalnym obrazie obyczajowego kina można odnaleźć wszystkie swoje fioły i marzenia ??? :)



można ... a tym samym szczęście wpisane w tytuł ogrzewa i oglądającą :) ...

co mamy w fabule?
mężczyzna po przejściach ... kobieta z przeszłością ... dwie rodziny ... każda z inną pozycją w mieście ... matka artystka o wielkim sercu ... i robiący karierę polityczną ojciec ... ich wpływ na losy swych dzieci ... przypadek ... który połączył dwie rozrzucone po świecie połówki ... to mamy tak wyliczając na oślep :) ...




a wszystko to w scenerii która rozkłada na łopatki ... w edenie wyobraźni :) ...

są piękne ... stare ... szumiące drzewa ... zielona przestrzeń ... i woda ... nieujarzmiona w swych brzegach rzeka ... nad nią mostki ... w iluminacji promieni słonecznych przenikających bogatą kolorystykę liści :) ...



znalazłam też swoje marzenia ...
znalazłam chatkę na drzewie, ... w której dziecko znajduje schronienie dla małych radości, smutków i tajemnic

znalazłam biały domek wcale nie mały za to z tym wszystkim co czyni go wymarzonym ... wymienię kuchnię bo stare drewniane meble zasługują na to :)





ba ... znalazłam werandę ... starą dobrą amerykańską werandę ... nie wiem czy nie ważniejszą niż sam dom ... scenarzysta nie postawił na niej huśtawki :) ... hmmm ... a dlaczego? ja na swojej chętnie bym postawiła ... no powiesiła dla ścisłości :) ...  za to postawił stół ... jak wiadomo stół i jego znaczenie dla mnie to fioł nad fioły ... muszę też wspomnieć, że moja osobista weranda zaistniała ... kołek po kołku ... deseczka po deseczce ostatniego upalnego czerwca ... marzenia się spełniają ... nawet jeżeli czasami tylko na chwilę :)





powracając do odnalezionych w filmie marzeń ... wiecie co mnie znokautowało ... bo, że dom biały z werandą ... to nic dziwnego ... Ameryka ma takich domków wiele ... każde dziecko chce mieć swój i to koniecznie na drzewie ... to nic dziwnego, że jest ... i drugi na drzewie ... to miła okoliczność fabuły ... domek trzeci reanimowany ze śmietnika i ruin ... surowy z szotersami w dobrym stylu shabby chic ... no ok ... Ameryka lubi szotersy ... ja też :) ... ale to dygresja tylko ... w każdym razie bajkowa sceneria ranczo nad rzeką to kocha wielu ... to wymóg jakby ... ale odgrodzona murkiem ze starych ... nierównych cegieł różanka ... to już majstersztyk ... różanka  ... to magiczne miejsce ...  ... nic tak pięknie nie komponuje się ze starą cegłą jak róża ... mała Anglia w scenerii amerykańskiego ranczo :) ...

co jeszcze ?:) ... no cóż

ona paraduje w białych zwiewnych bluzeczkach ... też mój fioł ilestam :)

on ma wilczura ... moja rasa :) ... pies idealny ...

padał deszcz ... chciałam spokojnego popołudnia ... ze "Szczęściarzem" znalazłam to czego szukałam ... czasami nawet w banalnej fabule można odnaleźć marzenia ... i fioły :)

zdjęcia z filmu pochodzą z netu ... reszta moja :) ...

pozdrawiam :)

sprostowanie ... w pierwszym kolażu są inspirujące fragmenty z ogrodów dużych i małych wielkich sercem ogrodniczek :) ... dziewczyny pozdrawiam :) ... 

piątek, 12 października 2012

wrześniowy spacer w ruinach ...

sobota ...




ostatnia we wrześniu ... jest pięknie ... słonecznie ale już z ostrzejszym ... rześkim powietrzem ... dla mnie jak znalazł bo po trzęsieniu egzystencjonalnym jakie zmalowałam temu biednemu neuronowi muszę złapać oddech i motywację, a piękne okoliczności przyrody z ruinami historii są niczym studnia na pustyni dla spragnionego :)  ... dlatego gdy Marysia pyta czy gdzieś się wybierzemy podnoszę obie ręce w gotowości ... ehhh ...zakiełkowała we mnie irracjonalna nadzieja, że stare drzewa Puszczy Jodłowej przekażą mi moc spomiędzy rysowanych przez stulecia słoi  i nie minęło wiele a nadzieja ta urosła do przekonania :) ...
ostatecznie :) zresztą i bez racjonalnego uzasadnienia udałabym się ochoczo nawet na koniec świata :) ...





wcześniej czy wiemy gdzie jedziemy ... wiemy ... do Kaśki jedziemy ... bez większego wysiłku lokalizuję cel ... oczywiście przy mojej ignorancji topografii terenu to Święta Katarzyna może być wszędzie ... ważne, że las tam jest :) jeżeli w obejmowaniu drzew jest coś na prawdę to ja muszę wyściskać każde napotkane :) i to uczciwie się do tego przykładając ...
jedziemy i zupełnie przypadkiem zawijamy najpierw do Bodzentyna ... to małe miasteczko za to z wielką przeszłością ... w XIV wieku ośrodek administracyjny biskupów ... krakowskich (:)) na Kielecczyźnie :) ... jest zamek ... a konkretnie co z niego zostało ... w sumie sporo ... niewiarygodne są dla mnie te czternastowieczne ruiny ... tyle setek lat a one trwają ...  czasy ich nie oszczędzały ... wszelkie możliwe zawieruchy z bronią i walką w tle przemaszerowały krużgankami ... uszczuplając potęgę wybudowanej na planie podkowy twierdzy ... żołnierze napoleońscy ... powstańcy ze stycznia ... pierwsza i druga wojna ... wszystkim było po drodze ... patrząc na uroczą panoramę wokół pomyślałam, że ma co się aktualnie nad sobą roztkliwiać ... czasy nie są takie najgorsze ... porównując :) ... solidnie to jednak pra przodkowie pomurowali bo do dziś można podziwiać mury obwodowe trzech skrzydeł z piaskowcowym portalem bramy wjazdowej na wewnętrzny dziedziniec :) ... a okno ponad majstersztykiem jest i dziś ... zadrgała powieka nad okiem gdy owo oko dojrzało mało wdzięczne bohomazy łobuzerii na murach ... murach, w których gościł Władysław Jagiełło ... no cóż ... ten sam zacny monarcha pewnie gdyby zobaczył na miejscu dawnych ogrodów siatkę do gry zdziwiłby się ... ja choć nie koronowana też się zdziwiłam ... choć nie ma co ukrywać pewnie gra w tak ciekawej scenerii ma niepowtarzalny urok ... profanacja czy znak czasu ??? ... :) ...








dobrze, że wtedy jeszcze nie wiedziałam o tym, że tak tu jak i na Rynku pode mną były i podobno są ??? trzykondygnacyjne wydrążone w lessie lochy !!! ... to bardzo korzystna dla wyprawy nieświadomość bo jeszcze gotowa bym była po ostatniej lekturze dorównać jednej szalonej istocie literackiej stworzonej przez panią Chmielewską ... i w owych lochach poczuć smak przygody :)))) ... nawiasem mówiąc i nieco odbiegając od tematu ... ale tylko nieco :) polecam tym co jeszcze nie czytali "Całe zdanie nieboszczyka" w/w Joanny:) ... intryga jak zwykle zaplątana niczym węzeł gordyjski ... bohaterka zakręcona, odważna i niezwykle optymistycznie do życia nastawiona :) ... sprytna ... acz ginie raz po raz jak przysłowiowa Mańka w Czechach ... a wszystko to opowiedziane językiem żywym i zmuszającym największego z malkontentów do uniesienia kącików ust a nawet do głośnego śmiechu ... czytanie w środkach komunikacji miejskiej może być ryzykowne :) ... ktoś mniej tolerancyjny może w odruchu nieprzemyślanej pomocy braci z kaftanem zawezwać ... ale przecież wszystko da się wytłumaczyć :) ...



podobno w podziemiach zamku więziono arian i kalwinów ... a najmroczniejsza historia opowiada o więźniu, który głodzony zjadł swe heretyckie księgi ... więziona przez grube ryby mafii bohaterka powieści Chmielewskiej ... na szczęście w adekwatnych okolicznościach wyposażona została przez autorkę w szansę ... ale jaką to już trzeba będzie sobie doczytać :))) ... nic więcej nie powiem choć bardzo mnie korci :) ...

te lochy pod Bodzentynem chyba muszą być i mieć jakąś moc bo ja nie wiedząc po czym stąpam ... rozkoszując się pięknymi pejzażami i tak łapiąc oddech myślami byłam gdzieś na czwartej kondygnacji :) ... i biłam się myślami czy czwarta czy trzecia ... czy w ogóle ... ehhhhhhhhh ... jak mawia jedna Madżenka (pozdrawiam kochana :) ) ... więc jak Madżenka mawia "jak żyć" :) .??? ...

słodko postanowiłam i ... wróciłam z miodkiem :) ...





 ... miłego weekendu :) 

Related Posts with Thumbnails