... " piękno jest obecne, trzeba tylko chcieć je widzieć lub przynajmniej rozmyslnie nie zamykać oczu ..."
Teodor Fontane
... wspomniałam wcześniej, że nie byłam zachwycona ani pomysłem wyjazdu w listopadzie ani tym bardziej wyjazdu do Krynicy ... miałam w głowie obraz miejscowości banalnej, zabetonowanej uzdrowiskami ... a wszystko to tonąć powinno we mgle i deszczu ... i jak w takim obrazie dostrzec piękno ... trudno ... pomogła mała pociecha a na imię jej SPA ... to dało mi siłę aby wsiąść do pekaesu i dojechać do małża zażywającego już rehabilitacji "u wód" ...
... i nie żałuje ... kiedyś przeczytałam, że ... "jeżeli chcesz efektywnie wypocząć, musisz zdać sobie sprawę z tego, że własnie wypoczywasz ..." ... wbrew pozorom to wcale nie takie proste ...bo jak będąc osadzonym w realiach codzienności, żyjąc z konkretnym planem na każdy dzień, mając w głowie to co nie zrobione i to co zrobić trzeba ... skupić się na tym co właśnie się dzieje ... cieszyć się chwilą ...
... cieszyć się chwilą to czerpać pozytywne emocje z wydarzeń ... i czerpałam oj czerpałam ... a słoneczna pogoda z temperaturą powyżej 15 stopni pomagała bardzo ... w zasadzie o tym, że jest jesień przypominały tylko gołe drzewa i zwinięte ... suche liście pod nogami :) ...
... odpoczywłam czynnie łażąc po Górze Parkowej ... przeczesaliśmy wszystkie szlaki na tym małym kawałku świata w poszukiwaniu Źródełka Miłości ... wspominałam, że mój zmysł orientacji jakoś zapomniał się wykształcić ale zawziełam się i ... ropoznawszy wcześniej: punkt widokowy ... ścieżkę zdrowia ... źródełko przy, którym bajtel z żelaza (czy czegoś takiego) uwieszony na szyi bociana wyglądajęgo jak czapla (sami zobaczycie) ... mamił pośladkami połyskującymi w słońcu i wszyscy włącznie ze mną wspinali się (o lasce tyż) po śliskich kamieniach aby owe półdupki wygłaskać ...
... dwie wyprawy nie doprowadziły do punktu doecelowego bo ... dzień w listopadzie jednak jest krótszy i zmierzch tzw. uniemożliwił mi dalsze poprowadzenie ekspedycji ... zwłaszcza, że moje prawie sportowe obuwie (a la meskie półbuciki Gino Rossi ... jedyne płaskie buty jakie posiadam .. nie smiac mi sie ) ... wymagały uwagi i dobrej widoczności tego gdzie stópkę stawiam ... kilka razy ratowaliśmy się skrótami aby nie obejść się smakiem ... i nie pocałować klamki ... zamkniętej już jadalni ...
... dwie wyprawy nie doprowadziły do punktu doecelowego bo ... dzień w listopadzie jednak jest krótszy i zmierzch tzw. uniemożliwił mi dalsze poprowadzenie ekspedycji ... zwłaszcza, że moje prawie sportowe obuwie (a la meskie półbuciki Gino Rossi ... jedyne płaskie buty jakie posiadam .. nie smiac mi sie ) ... wymagały uwagi i dobrej widoczności tego gdzie stópkę stawiam ... kilka razy ratowaliśmy się skrótami aby nie obejść się smakiem ... i nie pocałować klamki ... zamkniętej już jadalni ...
... sukcesem zakończyła sie ostatnia wyprawa ... zostawiłam wygodnie wybrukowane alejki ... dzielnie wkroczyłam na szlak zielony ... potem żółty ... po ostatnich wichurach wyrwane z korzeniami drzewa zalegały na ścieżkach ... nic to ... dotarliśmy do źródełka i warto było ... woda no takiej jeszcze nie piłam ... te ichniejsze mikro i makro elementy to mają smak ...
... Jaworzyna ... to był najcieplejszy dzień ... a jednak na górze wiało okrutnie a ja jak na dziewczynę ze świętokrzyskiego skalę wiania mam podniesioną wysoko ... i dla mnie wiało ... nie wiem dlaczego znów zgłupiałam i wsiadłam do tego wagonika (pewnie z lenistwa bo wejście to jednak wymagałoby przynajmniej sportowego obuwia ) ... ale więcej nie wsiądę ... człowiek skrzydeł nie ma i latać nie powinien :) ... oooo ...
... może być pięknie nawet w listopadzie ...
Ale piękne zdjęcia zapodałaś i widoki piękne i wogóle żałuję że ja tak mam daleko "do wód" bo tez bym se tam z chęcia pojechała i odpoczęła myśląc, że odpoczywam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Konstancjo, ostatni raz w Krynicy byłam dokładnie 25 lat temu (to już ćwierćwiecze!) i w smutnych okolicznościach, reperować nadszarpniętą physis, ale przede wszystkim - Psyche... Było to zimą i najbardziej dotkliwe wspomnienie to upadek na ** na lodowisku. Ty pokazujesz Krynicę ciepłą, przyjazną, pozytywną i taka podoba mi się o niebo bardziej...
OdpowiedzUsuńPS nie śmiejemy się z półbucików Gino Rossi, wcale nie ;-)
Ika ... jakies wody są wszędzie ... gorzej z wykrojeniem tego co na owe wody potrzebne ... matka natura nie zczaiła, że mozna mieć urlop w takim momencie kalendarza bo z reguły to ja precyzyjnie trafiam w niż ... a tu niż dopadł mnie dziś i ale drogi niżu dziś to mnie to już nie rusza :) ...
OdpowiedzUsuńInkwizycjo ... to zachęcam do powtórki :) jak wiesz moja Phisis nie w formie ... panie na kuchni jakoś smacznie opanowały dietę nie wiem czy im dotrzymam kroku ... sama w domu ... ale będę próbować a psyche ma się lepiej ... mam nadzieję że na trochę ...
Piękne zdjęcia zrobiłaś i bardzo się cieszę że wypoczęłaś. Takie wspólne wyjazdy z mężem są super;-))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Twoje zdjęcia mogłyby spokojnie wypełnić folder reklamujący wczasy w "trudnych" miesiącach po sezonie. Az się chce wskoczyć w kurteczkę i gnać ku kurortowi choćby na weekend. A o kuchnię w domu się nie martw, jak nie będzie Ci wychodziło tak smacznie jak paniom kucharkom, to przynajmniej podasz w wykwintny sposób na cudnej tacy z Audrey. Tam na pewno takich nie mieli.
OdpowiedzUsuńMira trafony zatopiony .. staram rekompensować sobie zakazane przyjemności estetycznymi bonusikami :)tacy z Audrey nie mieli ale mieli bardzo zgrabne pudło na płatki ... jak tylko odtworze ... bo mam taki zamiar pokażę ... nie odważyłam się wnieść aparatu na jadalnię ... zdjęć porobiłam całe mnóstwo ... choć wycieczka do Niedzicy w większej części została w głowie ... wtedy akurat pogoda nie dopisała:) ...
OdpowiedzUsuńDanusiu podziwiałam wczoraj twoją jadalnię po małych zmianach ... trzy razy próbowałam zamieścić komentarz i niestety konsekwentnie mnie wywalało ... zanim mi się uda tu pogratuluję ... tam u ciebie już żyje się świętami ... jest tak ciepło i nastojowo ... pozdrawiam :)
Cudowne widoki ... Powinno się wykorzystać twoje teksty konstancjo w promowaniu Krynicy. Mnie się zawsze bardzo podobały te wszystkie uzdrowiskowe miejscowości ale też raczej po sezonie. Wogóle odkryłam urok "urlopowania" poza sezonem, jednak obecnie z dzieciaczkami będzie to już raczej niemośliwe. Konstancjo naprawdę polecam kupienie trekkingowych butów, wystarczy raz na parę dobrych lat a przyda się nawet na "grzybobranie". Pozdrawiam i dziekuję za wizyty u mnie.
OdpowiedzUsuńJestem z rewizytą :) choć przyznać muszę, że podczytuję F.M. w poszukiwaniu inspiracji i Twoja osoba jest mi znana :) Więc czuję się jakbym wpadła z wizytą do znajomej :)
OdpowiedzUsuńTo co pierwsze wyłapały moje oczy w Twoim poście, to zdanie: "jeżeli chcesz efektywnie wypocząć, musisz zdać sobie sprawę z tego, że właśnie wypoczywasz ..."
To jest to czego mi teraz trzeba!
Więc w ramach wypoczynku idę pooglądać i poczytać Twój blog! Pozdrawiam
Ananda mocno trzymam kciuki za wasz stary :) ... wspaniały dom z duszą ... jestem nim oczarowana ale wiem ile pracy kosztuje odbudowanie (bo słowo remont to maluczkie dla takiego przedsięwzięcia)takiej perły z lamusa ... pamiętasz mój avatar na FM z domem "stodołą" ... jeżeli tak to rozumiesz dlaczego zakochałam się w tym cudzie Gór Izerskich (waderkę też pewnie znasz :) ) ... podziwiam i czekam na reportaż z każdego nowego gwoździa ... wybudować dom to wiele ale podnieść z upadku stary to wielka sprawa ... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń