... to nie było planowane choć w stękaniach i chciejstwach Juniorki pojawiało się od dawna i konsekwentnie ... bowiem nasza córcia na pytanie "co chcesz na ... ? " i tu należy wstawić dowolną okoliczność, w której pytany nabywa prawo do wypowiedzenia głośno przedmiotu chciejstwa ... mój blond aniołek zawsze wypowiadał jednym tchem ... "pieska ... tylko to ma być wilk" ... może gdyby oczekiwania czworonoga nie występowały w skali makro zdecydowałabym sie na takie przedsięwzięcie wcześniej ale wizja psa olbrzyma panoszącego sie w moim mieszkaniu i rosiewającego po nim sierść jakoś skutecznie trzymała mnie na dystans od ostatecznych decyzji ...
... okazuje się jednak, że każda konsekwencja przynosi efekt i to oczekiwany bowiem tak długo dane mi było słuchać, że CHCEMY piesa ... aż w końcu sama w to uwierzyłam ... ba nawet chyba podświadomie sama zaczęłam tego chcieć ...
... ten dzień nie różnił się specjalnie od innych dni w roku ... no może poza dziwną i niewytłumaczalną okolicznością jako że w ten mroźny dzień .. gdy na termometrze skala spadła grubo poniżej zera ... z nieba opadały tony śniegu a wiatr szalał jak opetany ... nasza cordubka, która normalnie w dni chłodniejsze nie ma zwyczaju jeździć (tak mamy samochód, którym możemy pojeździć o ile nie pada i jest ciepło) ... tego właśnie dnia pojechała ... i albo to mną tak trzepnęło, że straciłam zdolność do rozsądnego traktowania rzeczywistości ... albo to był dzień w którym wszystko miało swą inną twarz ... :) ... w każdym razie tego własnie dnia koleżanka zapytała:
"nie chcesz wilczurka ... po Gasparze ... bo został jeszcze jeden ...?..." ...
"chcę" ... tak ... sama zastygłam gdy ze mnie wydobył się ten dźwięk i to w takiej a nie innej kolejności głosek ... podobno minę miałam głupią i zaskoczyłam nie tylko siebie ale i wszystich wokół ... ale karuzela zaczęła się kręcić i po godzinie wszystko zostało ustalone ... wilczurek okazał się wilczurką tak plus minus dwunastotygodniową i od wczoraj mieszka z nami ... czyli nas troje ... Prisilla (małe ... łaciate ... przywitało się ... tu mowa o naszej śwince :) ) ...
... zabrana od matki pomiomo królewskiego przyjęcia jest chwilowo w stresie i zaległwszy na kocyku stara się poza ten azyl nie wychodzić ... na spacer też jest wynoszona a potem małż ciągnie a Junioka pcha ... pije tylko z miski uniesionej siłą rąk człowieka i tylko z ręki zjada ... sytuacja poprawia się z godziny na godzinę ... liczę, że sunia po zaklimatyzowaniu się zrezygnuje z tak pełnej obsługi i ruszy energię własną :) ...
... właśnie wobec tak niespożytej energii postawieni nie mogliśmy wybrać godnego imienia ... ja chciałam Coco ... co zostało wyśmiane ... nawet piesa dziwnie łypnęła okiem ... małż chciał Alf co ze względu na rodzaj żeński naszego owczarka zostało odrzucone ... w końcu stanęło na Tequili ... choć dama chwilowo zachowuje się jak "po tequili" i to w ilościach wskazujących na nadużycie ...
... miłego weekendu ...
... teraz spokojnie zatapiam się w najnowszej "Werandzie Country" i tam wypiję herbatkę w klimatycznych wnetrzach ... między innymi u Jagódki ... sesja wyszła wspaniale ... gratuluje :) ...
ps. ... spokojnie ... określenie z przeszłości ... Tequila lubi czytać ... żywotność godną szczeniaka odzyskała:) ... ma zwyczaj broić ze stoickim spokojniem i najbardziej niewinnym psim spojrzeniem jakie widziałam ...
ps. ... spokojnie ... określenie z przeszłości ... Tequila lubi czytać ... żywotność godną szczeniaka odzyskała:) ... ma zwyczaj broić ze stoickim spokojniem i najbardziej niewinnym psim spojrzeniem jakie widziałam ...
Kochana piękny ten Wasz nowy przyjaciel. Oj jaki słodki z ta minką. Cieszę się razem z Wami boooo pies to najlepszy przyjaciel;-))
OdpowiedzUsuńCałuski
wadera: Jest piękna i ma piękne imię! Tfu, tfu w niemalowane - brzydkie psisko, pewnie zapchlone ;)
OdpowiedzUsuńNiech się dobrze chowa! Za trzy dni odzyska wigor i zatęsknisz za takim spokojnym szczeniakiem :) Buziaki!
Jaki słodziak! normalnie boska jest ta Wasza Teqila :) jak to fajnie gdy marzenia się spełniają, nawet gdy nie są naszymi marzeniami, prawda?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jaki uroczy! I chciałoby się go przytulić gdy tak leży z bezradną minką przystosowujący się do nowego miejsca. Niebawem będzie hasał ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Skoro to "chcę" poparte "kaśkowym" TAK wyszło z Ciebie tak szybko, znaczy, że chęć werbalizowana przez dziecię i z lekka (jak się domyślam) przez Małżonka Tobie również nie była obca. Siedziała sobie tylko cichutko przygnieciona jak grubym kocem wyobrażeniami o sierści fruwającej po kątach, śladach łap na kanapie i pobudkach ani trochę nie bladym zimowym świtem w celu rytualnego odsikania. Z doświadczenia wiem, że widok takiego maleństwa, jego słodkiej mordki i smutnych oczek odgania precz wszystkie wątpliwości. Z czasem dojdzie jeszcze bezgraniczne przywiązanie i bezwarunkowa miłość, która osładza nawet te poranne pobudki. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :))))
OdpowiedzUsuń... pobudka o godz. 2 ... 4 ... 6, porażka dzisiejszego dnia ... siusia zaraz po wejściu do domu ... o konsekwentnym kupkaniu pod dachem nie wspomnę ... zero doświadczenia jak sobie z tym poradzić ... ma ktoś doświadczenie jak wychować psa ? ... i już nie jest bezradna ... no może poza sygnalizowaniem wykroczeń bo skamle a jakże zaraz po tym jak napaskudzi ... kiedyś to minie ... tylko pytanie kiedy ??? ...
OdpowiedzUsuńGratuluję nowej domowniczki! Jest cudna, słodka i już pewnie podbiła Wasze serca ;-)
OdpowiedzUsuńRada na szybko - tak długo spacerujcie, aż ZROBI siku, to może trwać, bo świat jest taaaki fascynujący, ale w końcu siku zrobi i wtedy wielka pochwała i można wracać. No bo jak nie zrobi wcześniej, to musi w domu ;-)
Polecam BARDZO blog Zofii Mrzewińskiej o wychowaniu psów, ona jest prawdziwym guru w tych sprawach. Trwać... może długo, szczególnie u owczarków dorastanie trwa... 2-3 lata, nie samo sikanie w domu ;-) bo to krócej,. ale ogólnie proces dojrzewania i kształtowania się stabilnej osobowości. Służę radą jakby co, a w kwestii "jak przetrwać" doradzam cierpliwość i poczucie humoru... naprawdę to, co od niej dostaniecie wynagrodzi wszelkie trudności i straty ;-)
Pozdrawiam i życzę cudnego życia razem!
Inkwizycjo w pełni zgadzam się z tym, że to co dostajemy to bardzo wiele ... Tequila jest z nami parę dni a już mamy sporo radości ... dziś sprawy higieniczne wyglądały lepiej ale przed nami noc ... i ponieważ to maluszek (jednak kilkanaście tygodni to dla pieska niewiele) to zaczynam fisiować bo: za szybko oddycha ... za głęboko ... albo za mało je albo za dużo a owczarki mają delikatne żołądki ... w dodatku nie umie mówić to mi nie powie choć znalazła już sposób na przekazywanie radości ... 2 razy :) zasygnalizowała spacer (hura!) ... czyli uczymy się siebie ... bardzo dziekuje za adres guru ... zajrzę z pewnością i wsparcie :) ...
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tych psich oczkach Tequlii. Widzę ze tu juz pełno porad od specjalistek psich, ja mimo iz tato hodował owczarki niemieckie nie mam aż takiego doświadczenia ...
OdpowiedzUsuńTwoje śnieżne zdjęcia są cudowne, prawdziwa słoneczna zima z nich tryska. U mnie dziś juz niestety szaro-buro.