zdjęcie Luca Penati |
…a skoro już przy dziecku jestem … to na dzieciństwie się zatrzymam a pozostając w temacie czucia się szczęśliwym lub nie … muszę wspomnieć, że właśnie w tym czasie zupełnie mimowolnie i nieświadomie zapadają pierwsze decyzje „kim lub, jacy jesteśmy i co nas w życiu spotyka „ … i to przy wydatnym udziale osób znaczących … rodziców między innymi … i przed każdym moim „jest mi źle” muszę pamiętać, że taki impuls wstrzykuję też córce … lepiej jej zaaplikować „żyjemy na najlepszym z możliwych światów” gdzie bycie szczęśliwym jest czymś naturalnym i oczywistym (a podły kurs franka to tylko po to aby mamusia i tatuś umieli pokazać, że mogą WSZYSTKO nawet wobec światowego kryzysu )
… dwadzieścia pare lat temu na świat przyszły dwie dziewczynki … urodziły się w jednym miesiącu … w jednej rodzinie, ale nie w jednym domu, bo tatusiowie to rodzeni bracia … i tu się zaczyna … jeden tatuś to ten wspaniały brat, któremu rodzice przyznali Oskara w kwestii piękny, zdolny … drugi miał już gorzej, bo nie zdolny … mniej piękny …zakała rodziny … obaj zdobyli dumnie zasadnicze wykształcenie, … ale ten super nic nie umiał …a ten gorszy został świetnym fachowcem … tylko nikt tego nie zauważał, bo brat z super ego skutecznie żyjąc na utrzymaniu rodziców roztaczał czar wokół siebie … tyle o braciach …
powróćmy do dziewczyn … niestety, każda żyła w blasku i cieniu energii rodziców … jedna była zawsze wspaniała …a druga „no też”, ale już bez zachwytów i z mocnym przesłaniem „oj” … razem skończyły te same szkoły … są przyjaciółkami, ale czy to przypadek, jedna z nich wykonując ten sam zawód jest w prężnie rozwijającej się pracowni a druga krótko mówiąc nie … czy to przypadek czy przesłanie z dzieciństwa, że jedna z nich wierząc w siebie i patrząc na świat w różowych okularach wiedziała, że może zdobywać góry, a druga w lęku przed konfrontacją z nowym, w obawie przed niepowodzeniem czy przykrością przestała dążyć,obronnie wycofała się na dalszą pozycję, coraz bardziej ograniczając własną aktywność… znam te dziewczyny i od jakiegoś czasu zdaję sobie sprawę z tego, że żadnego w tym przypadku nie ma
… i wielką siłę mamy my jako rodzice … nie wykorzystajmy jej źle …
…, czemu dziś mnie naszło dywagować o szczęściu lub nie … nie wiem... ale od jakiegoś czasu czuję się zmęczona tym wszechobecnym narzekaniem … starsi i młodsi … dzieci nawet w postawie malkontenta … i co najgorsze to jak zaraza jakaś, bo wszechobecne … wszyscy znamy amerykańską dewizę „uśmiechaj się – „keep smiling” i wszyscy wiemy, że u nas jest jakby odwrotnie … porządny człowiek powinien mieć wystarczająco dużo powodów, by nie czuć się szczęśliwym lub choćby zadowolonym …brr …
przychodzę do pracy i od progu wyczuwam pewien stopień nieszczęśliwości … taka obowiązująca norma społeczna … jedyny bezpieczny temat to gra -w rozumieniu Erica Berne’a - w „czyż to nie okropne…”, czyli narzekanie na wszelkiego rodzaju niedobory czy braki … a najgorsze jest to, że ja -zdarza się ulegam - … no, co „członkowstwo zobowiązuje „ i w imię akceptacji, konformizmu, mimowolnego naśladownictwa lub - o żesz - przez grzeczność zachowuję się jak przystało na klubowicza … w imię społecznej mimikry poszukuję ciemniejszych stron … wygłaszam pesymistyczne prognozy zwane poglądami … jak tego szybko nie zmienię to w końcu naprawdę skończę jako malkontent …
…, zatem ogłaszam, że zamierzam być obrzydliwie szczęśliwa i niewytłumaczalnie zadowolona od dziś do końca świata i jeszcze o jeden dzień dłużej wbrew tym wszystkim piredołom, wobec których należałoby siem przynajmniej zasępić … i z tym wielkim przesłaniem oddalam się do kuchni, aby zmierzyć się z porcją mięsa … kapusty … i aby z uśmiechem na twarzy lepić pierogi … będę dzielna … jak zaangażuje się w sprawę mocno to anuż odnajdę w tym przyjemność, :)… bo jak twierdzą psycholodzy, „gdy uda nam się nad czymś w pełni skoncentrować i zaangażować w to, co aktualnie robimy, w to, co właśnie się dzieje … bywamy szczęśliwi … …ale przedtem zdejmę może tę pidżamę, bo ten skomplikowany proces myślowy przeprowadziłam w niej :)
Takiego postu mi dziś brakowało ... Takiego zastrzyka pozytywnej energii. Pieknie to wszystko opisałaś. Jeśli pozwolisz przyłączę się do twojej deklaracji bycia "obrzydliwie szczęsliwą" bo własnie wczoraj złapałam się na ciagłym narzekaniu na wszystko dookoła i czułam się podle, a dziś stanęłam przed lustrem i powiedziałam "koniec", po czym wielki usmiech rozjasnił lustro. Bardzo mądre słowa napisałaś też o wpływie rodziców na to jak postrzegają siebie i swiat nasze dzieci. Pozdrawiam szczęsliwie.
OdpowiedzUsuńpewnie, że pozwalam się przyłączyć ... nawet mi ulżyło, że wreszcie ktoś odpowiedział :) ... mało nas ...mało nas ...:)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie pouczający post. Tak się zastanawiam, dlaczego ja ciągle narzekam?Warto się tak zadręczać? Czy nie lepiej uśmiechnąć się do siebie? I innych?
OdpowiedzUsuńBuziaki
Dzisiejszy dzień zaczął się dobrze bo obudziłam się bez gorączki;-) no i skończył się też dobrze bo już jestem po kontroli gospodarstwa i kontrola minęła spokojnie. Więc też jestem szczęśliwa i jutro też zamierzam być w takim samym nastroju jak dziś. Mam oczywiście taką nadzieję.
OdpowiedzUsuńKochana - to ja zapisuję się do Twego klubu - albo nawet powiem,ze już od dawna w nim jestem :)
OdpowiedzUsuńPod postem podpisuję się w całej rozciągłości :)
Narzekania nie cierpię - męża naprawiam wiąż w tym temacie i nawet mi to wychodzi :)
Aaa i może śmieszne - zawsze, ale to zawsze pilnuję by wstać z łożka prawą nogą :)
Pozdrawiam !!
I ja wpłacam składkę członkowską (szeroki uśmiech do monitora wystarczy?), bo rzeczywiście wystarczy wyjść na ulicę, żeby zobaczyć zacięte twarze, niecierpliwe gesty i nerwowy pośpiech. A jak idzie taki uśmiechnięty od ucha do ucha to pewnie wariat ;))). Ja od jakiegoś czasu za takiego wariata robię, uśmiechnięte dzień dobry rozdaję nawet tym, którzy potem muszą chwile pogłówkować skąd i czy w ogóle mnie znają. Ale to działa, bo potem oni witają mnie podobnym dzień dobry. Po takim miłym początku później nie może być już inaczej jak tylko cudnie. Bo jest cudnie! I tego się trzymajmy.
OdpowiedzUsuń:) witam dziewczyny :) Aga zupełnie nie miało być pouczająco ...:), Arcobaleno ...to co placuszki dziś swoim słodziakom zrobisz :) ...Danusiu pierwszy dzień bez gorączki i juz aktywność pełną parą ...:) daj sobie odpocząć :) Miruś własnie tak mam ...wstanę i coś co dzieje się na codzień nagle trzepnie mnie mocniej :) a rozdawanie uśmiechów działa oj działa ...
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Grunt to pozytywne myślenie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam uśmiecham się :)