piątek, 15 października 2010

Taka Miłość W Sam Raz



... 15 lat temu Izabela i Adam w obecności dwóch świadków (w naszym wypadku byli to dwaj panowie ...  założyli podstawową komórkę społeczną ... to oficjalnie ... a tak zwyczajnie to wzieliśmy ślub ... wczoraj mąż upamiętnił tę mega rocznicę i otrzymałam bukiet róż ... dumnie wypiąwszy pierś pochwalił się ..."sam wybierałem" ... wiedziałam zanim to powiedział ,  któż inny mógł skomponować, w tak nieprzewidywalny sposób ich kolorystykę ... podobno pani w kwiaciarni pytała kilka razy czy jest pewien ... i taki własnie jest Adam ciepły ... sprzeczny ... kochany ... a w naszym życiu jak w piosence Bajora ... "taka miłośc w sam raz" ... przyjaźnimy się i kochamy ... kłócimy i spieramy ... razem się śmiejemy ... jak to w życiu czasami są łzy ... ale mamy jedną zasadę ... zawsze rozstajemy się i zasypiamy w zgodzie ... a ja mam to szczęście, że zasypiając i budząc się każdego dnia wiem, że kocham i jestem kochana ...



... poznaliśmy się dwa lata przed ślubem i szczerze sie nienacierpieliśmy ... to było mocne i nasi biedni znajomi wbrew sobie zmuszeni zostali do myślenia ... przed każdą imprezą bowiem musieli pamietać, że dla dobra wszystkich nie powinno dojść do naszego spotkania ... z reguły mniej lub bardziej udawało się aż do pewnego ogniska ... ognisko "żegnamy lato" miało być na działce Adama i ponieważ ja byłam na liście to jego w przypływie młodzieńczej frywolności - na jego własnej działce nikt nie przewidział ... poza Adamem on nawet nie pomyslał, że ktoś powinien go zaprosić ... i tak doszło do konfrontacji ... ale byłam u niego to się zachowywałam i byłam miła ... tak bardzo, że mnie odwiózł do domu ... całą drogę układałam sobie jak to ja mu odmówię i dam kosza bo byłam pewna, że bedzie się chciał umówić ... powiem tylko ... NIE CHCIAŁ  ... zwyczajnie ppowiedział cześć i NIC więcej ... kiedy później powiedział ... to ja już miałam tak nim mysli zaprzątniete, że w ich skomplikowanym obłędzie kosza nie dałam ... to było sprytne podejście numer 1...



... na którymś z sierpniowych spacerów po pięknym kieleckim wzgórzu Karczówka zupełnie niewinnie (powinnam już wtedy wiedzieć, że to umysł ścisły i niczego nie robi przypadkiem) ... zapytał czy mam wolne kolejne 50 lat ... miałam 23 lata ... słońce świeciło mi w oczy a markowe szpilki za 3/4 pensji wbijały się w miękką świętokrzyską ziemię ... cała moja uwaga skupiona na tym aby nie zadrzeć ich delikatnej skórki (obcasów znaczy ...) klucząc wsród drzew ... to co ja miałam powiedzieć ... no "wolne mam" rzuciłam bez zastanowienia ... to były oświadczyny jak się później dowiedziałam ... to było sprytne podejście numer 2 ... no tak właśnie zostałam poproszona o rękę ... żeby nie nadać temu wydarzeniu zbyt patetycznej rangi oficjalnie poprosił o moja rękę rodziców 1 kwietnia i z miejsca ustaliliśmy ślub na 14 pażdziernika następnego roku ... jak widać każdą kolejną decyzję trawiliśmy w okresie przemysleń podnoszonym do potegi ...



... ślub zaplanowany jak stategiczne walki przez najlepszych generałów ... tamtego 14 października pogoda była piękna ... było cieplutko i moje nagie ramiona nie kurczyły się z zimna ... wczoraj to bym zzieleniała ... znajomi często wspominają ten dzień, ale najbardziej wspomina mój wujek, który twierdzi, że nigdy przedtem ani nigdy potem nie był tak głodny :) ... braliśmy ślub na ostatniej mszy bo nocą kielecka Katedra ma ten niesamowity czar i ja to chciałam go mieć tego dnia dla siebie ... i dla tego widoku zabytkowego gmachu skąpanego w blasku księżyca i reflektorów ... wszyscy czekali na  obiadek do 19 nastej ... a wiadomo, że kobiety tego dnia mobilizowały siły na froncie fryzjer - kosmetyczka o domowym obiadku mowy nie było ... to wuj pamieta, że głodny był :) ...

... ja pamiętam spokój ... czułam się bezpieczna i mam to do dziś ... przez te lata sporo się wydarzyło ... podjelismy wiele ważnych decyzji ... dotarliśmy się i życzę nam obojgu aby  pan Michał nie zaśpiewał nam "Samby przed rozstaniem" bo ... "to nie tak miało być" ... i bardzo chcemy zobaczyć razem jak to jest "pod dachami Paryża" ...... i tego samego życzę wszystkim moim gościom ...

... pamietam też pierwsze wielkie starcie ... mąż mój jako syneczek nie miał pojęcia o tym co dzieje się z brudną bielizną i skarpetkami pomiędzy ich wizytą w szufladzie a zrzuceniem w łazience ... ja jako ja tej części garderoby nie zamierzałam tknąć ... a my razem nie mogliśmy znaleść konsensusu w tak delikatnej i wydawałoby się banalnej kwestii ... w końcu zanim stojące skarpetki położyły kres wspaniale zapowiadającemu się małżeństwu wszech czasów Adam zakupił tyle skarpetek w tonacji black and white aby starczyło na wsad do 6 cio kilogramowego bębna pralki ... a po upraniu przez całe 30 metrowe podwórko przewiesił kilka sznurków i kilkudziesięcioma żabkami przypiął swój dobytek ... mój tato pytany przez widzów (a bo sąsiedzi sobie to pooglądali a jakże ) ... odpowiadał zadowolony "córunia i zięć ustalają ważne sprawy" to było sprytne podejście numer 3 ... ciekawa jestem czy jakie "wazne sprawy" macie za sobą ... życząc wesołego weekendu zapraszam na wspominki :) ...


11 komentarzy:

  1. Kochana,życzę wszystkiego najlepszego!
    Piękna rocznica.
    Uśmiałam się i pobeczałam ze śmiechu z ostatniej historyjki..hehe.Niesamowita jesteś...

    No i to "NIC ".....
    Cudnie piszesz!!!!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje dzieczyny :) ... on jest niesamowity ... a swoją drogą to jak można róż z pomarańczem połączyć (choć zostałam pouczona, że to herbaciane róże ... niby herbaciane miałam w bukiecie ślubnym tylko jakoś inaczej )...

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę Ci wszystkiego najlepszego sto a nawet i dłużej lat bycia razem. Dużo miłości i cierpliwości( przyda się na pewno)i co mogę Ci jeszcze powiedzieć że fajnie mieć takiego męża co jest też przyjacielem.
    Róże bardzo piękne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. :) cudne chwile czasem sa nieprzewidywalne :) my tez mielismy i mamy wiele spraw ktore rozstrzygamy w rozny sposob ;)


    zycze wam wszystkiego naj naja najj i czego by tu jeszcze, jak wy kochani wszystko macie? ;) wiec zycze Wam zeby Wasza milosci i to co jest miedzy Wami, ta przyjazn byla zawsze tak silna jak jest teraz :*
    buziikai:*

    OdpowiedzUsuń
  5. dalszych lat w miłości i zrozumieniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby następne lata były conajmniej tak szczęsliwe jak te co minęły a najlepiej, jakby były jeszcze wspanialsze!
    Wszystkiego najlepszego zyczę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Lekko spóźniona wpadam z życzeniami...stolarz, stolarz!!! Historia pewnej znajomości opisana jak zwykle świetnie...uwielbiam Twój język i Twoje wielokropki. Bukiet rocznicowy prawdziwie męski, wyrafinowany świadczy o odwadze w przełamywaniu schematów...no bo niby czemu nie, kiedy tak. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  8. jak miło że wpadłyście i dziękuje za nas dwoje ... Miruś tego okreslenia "prawdziwiemęski ...odwaga w przełamywaniu schematów " mi brakowało i kto tu ma bogactwo słów w zanadrzu :) ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Buziam Was i tulisiam..trochę spózniona, ale ten typ tak ma :) Zapraszam Was na spacer Alejką :) Wg mnie róże super dobrane.....

    OdpowiedzUsuń
  10. Bosko piszesz....
    Magda :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz ... Iza :)

Related Posts with Thumbnails