niedziela, 28 listopada 2010

zima ... przy filiżance herbaty ...


… błogie lenistwo ostatnich tygodni … no zbyt szumnie mi to zabrzmiało … tygodniowe lenistwo, zatem w promieniach słońca i zupełnie nie listopadowej scenerii jakoś oddaliło mnie od świąt i zimy … na blogach na dobre i od dawna rozpanoszyły się bożonarodzeniowe klimaty … ozdoby … przepisy i inne świąteczne odsłony wnętrz … smaków a u mnie cisza … dopiero dziś, gdy spojrzałam na piękny biały świat … wszystko skąpane w śniegowym puchu … gałęzie uginające się pod białymi pierzynkami i to skrzącymi się w blasku słoneczka poczułam zimową energię i dotarło do mnie w tę pierwszą niedzielę adwentu, że … czas najwyższy na przebudzenie … rozgrzeszam się przywodząc przed wysoki sąd czasu epikurejską sentencję, „że zawsze jest dobry czas…” i licząc na rozgrzeszenie wobec dotychczasowych zaniedbań przechodzę na czas zimowy J (Epikur, co prawda miał na myśli czas na troskę o dobrą formę duszy, ale toż dusza moja musi poczuć ten mrozik i.. co skuteczniejsze oberwać śnieżką J ) …




… ruszyły intensywnie szare komórki (złośliwi twierdzą, że aż jedna szara, … ale idą święta puszczam mimo uszu) … i mam już jakiś plan … a nawet plany, bo aranżacje świąteczne to jedno i to do zrealizowania całkowitego, a drugie to jak mawia pan, któremu powierzam raz na jakiś czas swoje upierzenie … koloryzacja … koloryzacji mam jak pamiętamy poddać kuchnię i salon … ale o tym później … jak już ruszy coś bo obecnie bazuje na wizualizacjach …  
… skoro już jesteśmy w kuchni to zatrzymam się przy … herbatce , … bo od czasu przymusowej banicji do świata herbacianych i ziołowych naparów zajmuje ona w moim życiu  miejsce rzec można … no ważne jakby J a pretekstem niech będzie moja nowa, decou herbaciarka … powstała pod wpływem chwili ... dla mamy ... i ponownie boska Audrey swą piekną twarzą zdobi jej wieko ...




… zawsze tkwiłam w kulturze picia kawki a teraz niech na prowadzenie wyjdzie herbata i to jaka … bo pamiętając o bagażu wspomnień ze zdroju opowiem o herbatce, która zdobywa obszary SPA … liście i pąki liściowe krzewu z rodzaju kamelii różniące się aromatem dzielimy na chińskie uprawiane w Chinach (najstarszym obszarem herbacianym jest prowincja Yunnan), Japonii i assamskie uprawiane w Indiach … każda herbaciana plantacja ma swój smak … liście zrywane są ręcznie a najcenniejsze pochodzą z czubka krzewu … najbardziej ekskluzywna i najdroższa herbata biała zbierana jest wczesną wiosną, a zbierające ją kobiety pracują w rękawiczkach i zobowiązane są do przestrzegania surowej diety, która zabrania im m. in. spożywania ostrych potraw … wszystko po to, aby zapach potu nie wpłynął na pogorszenie jakości herbaty …


 … pita o poranku  pozwala delikatnie obudzić się zmysłom i nam, bo ma to coś, co wspomaga pracę mózgu i serca… pobudza, a w ciągu dnia gasi pragnienie, dodaje energii, koi nerwy pozwalając na odprężenie … ułatwia zasypianie a gdy trzeba rozgrzewa … to moc … w barwach jej siła, bowiem czerwona spala tłuszcz … zielona łagodzi podrażnienia … a biała potrafi cofnąć czas … warto skusić się na te specjały w duchu zdrowego stylu życia, … bo to istny koktajl witamin i dobroczynnych składników, które utrzymują organizm w zbilansowanej kondycji … nowością na rynku jest herbata Wellness i SPA, oparta na właściwościach herbaty zielonej, Pu-erh, Yerba Mate, czy zielonego rooibosa …

… można pić i oczyszczać się dzięki obecności wolnych rodników … polifenoli … alg … skórki winogron, mniszeka lekarskiego i liścia pokrzywy … te składniki wspierają trawienie i metabolizm i docierają w tak daleki obszar drenażu komórek oczyszczając je z toksyn …

… jeżeli wybierzemy Pu-erh bogatą w mikroelementy, teiny, mangan, wapń i fluor a także wzbogaconą o ekstrakt z ziaren zielonej kawy wkroczymy na drogę prowadzącą do zdobycia smukłej sylwetki … owa czarodziejka, bowiem wspomaga spalanie tłuszczu i ogranicza przyswajanie cukrów … a charakterystyczny smak (no jakże dyplomatycznie smak parzonego siana ujęłam) … łagodzą mieszanki owoców i naturalnych aromatów tj. czarna porzeczka, hibiskus, jabłko, dzika róża, grejpfrut i pomarańcza …

… odmłodzone i smukłe możemy już tylko chcieć się zrelaksować i odprężyć … wówczas zaparzamy w imbryczku zielonego rooibosa wzbogaconego o redukującą poziom stresu L-teaninę … poza tym, że działa kojąco na zmysły dostarcza żelazo, potas, cynk, magnez i witaminę C … nie dostarcza, co bardzo istotne kofeiny, dlatego filiżanka tego naparu wskazana nawet przed snem … i jest orężem w walce ze zgagą, mdłościami i skurczami …

… czasami trzeba się zaktywizować … wzmóc witalność a to zapewnią herbaty z liśćmi mate, guaraną i imbirem … mate pobudza organizm, likwiduje objawy zmęczenia a zwiększa sprawności intelektualną … ponadto zawiera witaminę B, która jest naturalnym antydepresantem …

… a wszystko to możemy sobie zapewnić we własnym domku … w małym imbryczku zaparzyć można odpowiednią herbatkę i delektować się nią otulone aromatem i blaskiem świec … domowe SPA ... skuteczne bo konsekwetnie celebrowane da lepszy efekt niż sporadyczna wizyta w salonie ...

… celebrowanie parzenia herbaty zaczęło się w 2737 roku p.n.e. w Chinach … jak to zwykle bywa przez przypadek … do gorącej wody, przygotowanej dla cesarza Szen Junga wpadły listki z herbacianego krzewu … aromat i smak napoju zachwycił monarchę i skąpiradło jedno … okrył napar tajemnicą na długo… sekret nie wydostał się poza mury cesarskiej twierdzy aż do XVIII wieku, kiedy to buddyjscy mnisi przywieźli ceremoniał parzenia herbaty do Japonii … europejczycy poznali i pokochali herbatę początkowo w Wielkiej Brytanii potem we Włoszech, Francji a bliżej nas w Niemczech … i to tylko wśród możnych … właśnie herbaciane listki miały być darem cesarza Chun dla cara Rosji Aleksandra w roku 1618 (ach te rosyjskie samowary …) … pod strzechę trafiła pod koniec XVIII wieku … i od tego czasu możemy cieszyć się jej smakiem i korzystać z jej dobroczynnych składników …


piątek, 26 listopada 2010

woda ... czym dla mnie jest ? ...



... jestem nałogowym zbieraczem "Werandy" ... uwielbiam ten miesięcznik bo nie tylko zabiera mnie na spacer po ciekawych domach ... ciekawych wnętrzach ale też inspiruje do postrzegania tego co mnie otacza w kategoriach piękna ... i tak dziś zatrzymałam się nad wodą ...


...

... dziś do działania nakłonił mnie konkurs ..." woda ... czym dla ciebie jest?... " i tu mnie mają ... bo o tym, że  stanowi życie wiadomo i to niezaprzeczalne ... tyle, że nie tylko dla mnie ale i dla świata...





… woda jako żywioł to już prędzej o mnie bo tej demonicznej jej strony się boję … i może dlatego z bogatego zbioru jej wizerunków zatrzymanych w kadrze na konkurs wybrałam te spokojne … częściowo stworzone przez człowieka … przy których czerpiąc z jej szumu … bogactwa fauny i flory można się zatrzymać i rozmarzyć … a walc J ma tylko dopełnić chwilę relaksu …

... górskie potoki ... pojawiające się niespodziewanie ze szczelin wyżłobionych przez lata zachwycają niepozorną siłą i czystością ...





... i ta ogromna ... pochłaniająca wyspy ... wyrażająca bezkres i granice horyzontu ...




...
... miłego weekendu :) ...



czwartek, 18 listopada 2010

Krynica w odsłonie listopadowej :) ...


... " piękno jest obecne, trzeba tylko chcieć je widzieć lub przynajmniej rozmyslnie nie zamykać oczu ..."
Teodor Fontane


... wspomniałam wcześniej, że nie byłam zachwycona ani pomysłem wyjazdu w listopadzie ani tym bardziej wyjazdu do Krynicy ... miałam w głowie obraz miejscowości banalnej, zabetonowanej uzdrowiskami ... a wszystko to tonąć powinno we mgle i deszczu ... i jak w takim obrazie dostrzec piękno ... trudno ... pomogła mała pociecha a na imię jej SPA ... to dało mi siłę aby wsiąść do pekaesu i dojechać do małża zażywającego już rehabilitacji "u wód"  ...




 



... i nie żałuje ... kiedyś przeczytałam, że ... "jeżeli chcesz efektywnie wypocząć, musisz zdać sobie sprawę z tego, że własnie wypoczywasz ..." ... wbrew pozorom to wcale nie takie proste ...bo jak będąc  osadzonym w realiach codzienności, żyjąc z konkretnym planem na każdy dzień, mając w głowie to co nie zrobione i to co zrobić trzeba ... skupić się na tym co właśnie się dzieje ... cieszyć się chwilą ...



... cieszyć się chwilą to czerpać pozytywne emocje z wydarzeń ... i czerpałam oj czerpałam ... a słoneczna pogoda z temperaturą powyżej 15 stopni pomagała bardzo ... w zasadzie o tym, że jest jesień przypominały tylko gołe drzewa i zwinięte ... suche liście pod nogami :) ...



... odpoczywłam czynnie łażąc po Górze Parkowej ... przeczesaliśmy wszystkie szlaki na tym małym kawałku świata w poszukiwaniu Źródełka Miłości ... wspominałam, że mój zmysł orientacji jakoś zapomniał się wykształcić ale zawziełam się i ... ropoznawszy wcześniej: punkt widokowy ... ścieżkę zdrowia ... źródełko przy, którym bajtel z żelaza (czy czegoś takiego) uwieszony na szyi bociana wyglądajęgo jak czapla (sami zobaczycie) ... mamił pośladkami połyskującymi w słońcu i wszyscy włącznie ze mną wspinali się (o lasce tyż) po śliskich kamieniach aby owe półdupki wygłaskać ...


... dwie wyprawy nie doprowadziły do punktu doecelowego bo ... dzień w listopadzie jednak jest krótszy i zmierzch tzw. uniemożliwił mi dalsze poprowadzenie ekspedycji ... zwłaszcza, że moje prawie sportowe obuwie (a la meskie półbuciki Gino Rossi ... jedyne płaskie buty jakie posiadam .. nie smiac mi sie ) ... wymagały uwagi i dobrej widoczności tego gdzie stópkę stawiam ... kilka razy ratowaliśmy się skrótami aby nie obejść się smakiem ... i nie pocałować klamki ... zamkniętej już jadalni ...



... sukcesem zakończyła sie ostatnia wyprawa ... zostawiłam wygodnie wybrukowane alejki ... dzielnie wkroczyłam na szlak zielony ... potem żółty ... po ostatnich wichurach wyrwane z korzeniami drzewa zalegały na ścieżkach ... nic to ... dotarliśmy do źródełka i warto było ... woda no takiej jeszcze nie piłam ... te ichniejsze mikro i makro elementy to mają smak ...


... Jaworzyna ... to był najcieplejszy dzień ... a jednak na górze wiało okrutnie a ja jak na dziewczynę ze świętokrzyskiego skalę wiania mam podniesioną wysoko ... i dla mnie wiało ... nie wiem dlaczego znów zgłupiałam i wsiadłam do tego wagonika (pewnie z lenistwa bo wejście to jednak wymagałoby przynajmniej sportowego obuwia ) ... ale więcej nie wsiądę ... człowiek skrzydeł nie ma i latać nie powinien :) ... oooo ...


... a dziś mży i pada ... to dobrze ... nie będzie smutno odjeżdżać ...

... może być pięknie nawet w listopadzie ...

wtorek, 16 listopada 2010

kuchnia przed rewolucją ... wydumane wśród drzew ...


… o Krynicy jeszcze będzie … dziś muszę odbić trochę od tego szwędania i leniwego wpatrywania się w porastający tu wszystko wdzięcznie mech, mocne gałezie starych drzew na tle nieba, … bo sobie przypomniałam, że przyjechałam tu, z pendraiwem pełnym mej kuchni … zamierzam przedstawić stan obecny … i domniemany na skutek inspiracji, które mi wywróciły świat … poniżej obecny ... beżowy do bólu i ten beż tam gdzie się da odejść musi ... bez żalu zresztą :) ...








… moja kuchnia już, jako pomieszczenie samo w sobie jest trudna … trudna, bo węższa niż chciałam … otworzona na salon, czego nie chciałam a mam … realizacyjnie na początku zaistniało parę pomyłek … część naprawiłam dwa lata temu … część została do naprawienia i musiała poczekać … uznałam, bowiem, że przy braku pewności lepiej poczekać …



… parę detali mających ją ocieplić i niezbędnych do egzystowania … mini serwis w literki …


 … pewność straciłam na etapie ścian, … co widać … beżowo, … że aż mdło … smutno i nijako … ściany muszą dostać nowy kolor … zaczęło się od dwóch kuchni inspiracji a skończyło na mega olśnieniu w wiatrołapie, … bo w nim zauważyłam, że drewno w zimnym odcieniu ładnie współgra z platynowym szarym i białym … jasno … elegancko, … dlaczego nie skorzystać z czegoś, co już zdało egzamin …

... akcja reanimacja potrzebna ścianom to nie tylko kolor ... są puste i potrzebują ocieplaczy ... idealnym detalem dla nudnej ściany są półki ... tablice ... kilka inspiracji poniżej ...


... sufit i halogenowe oświetlenie odejdzie a nadejść powinny małe zwisy w industrialnym charakterze ... dwa po obu stronach okna i jeden nad blatem za płytą kuchennną ...

zdjęcia powyżej pochodzą z "Werandy"
... pomocnik czy wyspa na zdjęciu z lewej strony zaistniał też jako pomysł na wykorzystanie mojej małej komódki ... zrealizowałoabym w ten sposób marzenie o wyspie ... i jeszcze coś na talerze ...




... ps. ... firanka od pierwszej chwili gdy zawisła wiedziałam ... pomyłka ... zmieniła wygląd kuchni w kierunku niezamierzonym ... chciejstwo jest aby takaż subtelna ... lniana roleta ją zastąpiła ... no a skoro już takie zdjęcie wybrałam (źródło "Weranda") to o zlewie takim może tylko w wersji kamiennej z szarego granitu ... i za nim już bezwzględnie koniecznie brat blat ...
... i jest nad czym myśleć ...


Related Posts with Thumbnails