piątek, 30 lipca 2010

Melisa ...na żótaczkę ..:)

Z ostatniej chwili to klapa za klapą .....
posty jak wspomniałam są w opozycji a konkretnie to zdjęcia ...ale odpuściłam ...rozważam użycie starszego edytora może bedzie prościej ...
decou też mnie ma w nosie ...to klapa druga ....zaczęło się fajnie ...machnełam jedno pudełeczko technika serwetkową ..udało się ..no to poszłam dalej ...laserówki i mam pomysła ....




nawet ...co mnie bardzo zdziwiło ...jakoś realizacja się powiodła ...choć zgrzytanie było głownie z powodu braku talentu do malowania bo kolumny należało podmalować żeby wtopić w tło ..ale jak podmalować jak nie umieć malować ...no jak ???...z tepowaniem ...cieniowaniem też nie było prosto ...ale mamy debiut na tym polu ...i łaskawie dla siebie uznaje "jak na raz pierwszy może być " ...oczy mam ..dumna nie jestem :)








i było dobrze ...kilka warstw lakieru wodnego ...(flugger wysoki połysk) ...jestem szczęśliwa ..kolory nabrały mocy ...jest szkliscie ...lubie moja tace ...i siebie bo mam cos co mi wyszło ....

taka dziecinnie szczęśliwa byłam do wczoraj ...bo wczoraj postanowilam dostosować tace do uzywania i dać na wierzch 2 warstwy poliuretanu ...dałam ...porażka ....
taca była nierówna ...cały lakier spłynął w nocy na piękne oblicze Audrey, które pożółkło pewnikiem ze złości ...albo puderek nie ten ...(3v3...do parkietu ...no chyba dobrze ...???) ...naprawiłam co się dało ale żółć zalewa mnie i ...dzieło....




 Odpłakałam Audreyowski policzek ...psiapsiółka przyszla na kawke ...jest dobrze mysle sobie ..dzień uda sie uratować ...no to szybciutko aranżyk na tarasiku ...kawka ...owoce ...piękna płócienna serwetka ...
...bach zapomiałam cukru ...a my o kilogramy nie dbamy ...białej klątwy siem nie boimy ...poszła ona ...po cukier ...i słysze ....
"po co ta pokrzywa w kuchni???"

jaka pokrzywa ???.......ptaszek sobie zgrabnie przysiadł na moim klematisie ...drugi dziobie przy andromedzie a ja zamiast rozkoszować się malowniczym obrazkiem wśród poćwierkiwania zachodze w głowe który to z moich szkodników domowych ...przytargał do domu pokrzywe ...i po co ?...


o tak mi jeszcze przed chwilą było .....

Wika ma odloty jak na nastolatke przystało może sie naczytala i będzie jeść ...ja kiedyś dawno włosy płukałam w wywarze z ziela parzącego ...oj wspomniałam od razu wszystkie bąble .....długo tu wyszło ale cały proces myslowy trwałjeno sekundeczke ...ruszylam smukłą (kiedyś...:) ) sylwetkę ...i poszłam zaintrygowana zobaczyć gdzie ja mam ową pokrzywe ............


zobaczyłam ..........i pokaże niniejszym ............

melisa !!!!

to moja melisa ....wziełam sobie od razu 2 listki ...nic to, że do kawy ....
no jak teraz patrze to może troche jak pokrzywa wygląda ale to melisa ....

wobec tak niepomyślnego początku dnia ...na reszte przewiduje oddanie się przyjemnością wyższego rzędu tj. gotowanie ...pranie ...mycie okien ...odgruzowanie mieszkania ....a no i tynkowanie ...Felicji ...
to obrazek z wczoraj ...bo nie mając pojęcia o tym co z gipsem zrobić nalezy poprosilam o wsparcie ...i oto co uchwyciłam ...............


czy to jest ...precyzja ...czy to jest ...czułość ....?

Shabby w obłoku glamour ...moje fascynacje wnętrzarskie...

romantyczny ..paryski loft ...i moje chciejstwo największe konik drewniany
Reportage réalisé par Annabelle Douce. Photos Louis Gavard ...
Art&Décoration N°456 Nov-Dec 2009

























Tego konika drewnianego …na płozach zobaczyłam wędrując po paryskim lofcie …wirtualnie oczywiście …i chyba to właściwy moment do ujawnienia mojej kolejnej pasji …związanej z aranżacją wnętrz. To mój największy bzik ...i pewnie będzie długo ...dlatego swoje wywody osłodze zdjęciami ...to nie moje zdjęcia ...nie na tym etapie ...to wynorane w necie i magazynach inspiracje i tylko jako takie sa tu pokazane. Jeżeli ktoś odnajdzie tu coś swojego i poczuje że nie zgadza sie z tym prosze o sygnał napewno zaraz usune.Przy okazji dodam, że zawsze tam gdzie przytomnie zapisałam źródło podaje je.

stare drzwi ...piekne i mam do nich słabość


















Urządzenie domu to proces…w czasie, którego wciąz zadaje sobie pytania:

jak połączyć: to co mi się podoba z duchem czasu, potrzebą miejsca i ludzi w tym miejscu ......

jak z tego co z taką pasją śledzę wziąć to co dobre dla mnie i jak wreszcie utrzymać się konsekwentnie w jednym trzymającym całość w kupie stylu...??????(jeszcze o stylach mając mgliste pojecie )

wspominałam już o najważniejszym ....jak pogodzić to z możliwościami finansowymi ....????!!!!!!!

Od wielu lat maniakalnie kolekcjonuje magazyny wnętrzarskie, przekopuje Internet …drukuje, wycinam szczegóły, które zwracają moją uwagę …detale …meble …porady w stylu „zrób to sam” … potem to leży …ja wracam oglądam …

moja inspiracja nr 1 ...angielski dom stworzony w duchu prowansalskim
Fotografie: Christopher Drake/Redcover.com "Weranda" 3/2007




















Przyznam że początkowo to była bardzo chaotyczna i przypadkowa działalność. Po latach doszłam do pewnych wniosków i systemowych rozwiązań …a całe to zbieractwo ma pomóc mi stworzyć wnętrze moje …z tymi wszystkimi drobiazgami, o których sama nie wiem, że je kocham w stylu jakimś - mieszanym – ale opanowanym.

kuchnia z domu inspiracji nr 1


















Inspiracje zbieram ...segreguje pomieszczeniami ..........analizuje zbiory ...i szukam podobieństw ...jak je znajdę wtedy wiem ..jak powtarza się lustro gigant w pomieszczeniach o różnej stylistyce tzn., że widziałam lustro przede wszystkim …i to ono jest mi potrzebne.

to wciąż ten dom ...inspiracja nr 1





















Mam nadzieję, że to pomoże mi ...wyjść z labiryntu stylów ....tyle jest rzeczy pięknych w tak odmiennych klimatach .....wybranie ze smakiem tych kilku dla siebie to duża sztuka i bardzo trudna, potrzebna jest taka „piosenka przewodnia” (pamiętacie Ally …roztargniona prawniczkę) …domu, która jak klamra zepnie wszystkie pomieszczenia.

świetliście ...elegancko...biało...















Wiem że wiele z tych inspiracji to pułap z rozrzedzonym powietrzem i zapiera dech w piersi ...........ale kontakt z pięknem uszlachetnia ...rozbudza wyższą estetykę i od samego patrzenia nabieramy gracji i swobody w tworzeniu…. no a wiele można przerobić ...zrobić ....pokombinować ....

W moim domku mieszkam 6 lat …wprowadzałam się do wnętrz w stanie surowym …była podłoga …ściany i w zasadzie nic więcej bo starych mebli nie chciałam …a na nowe nie było. Wtedy byłam smutna …później odnalazłam w tym pozytyw i literackie ujęcie tego co czuje w takiej tam sobie babskiej literaturze:
"Aby znosić frustracje nabywcy trzeba mieć plan i oswoić wnętrze tylko dla siebie .....powoli oswajaj przestrzeń, bądź taktowna, przedstaw się a dom się odwdzięczy."..
Mayes Frances "Pod słońcem Toskanii. U siebie we Włoszech"

wynorane ...przydasie ...
















Nic ująć…nic dodać …potrzebowałam trochę czasu na otrzepanie się po budowie, odnalezieniu spokoju i teraz już bardziej dojrzale patrzę na mój azyl.

I tak samo ważna …a może ważniejsza odwaga do stworzenia mojego niepowtarzalnego wnętrza … odwaga na spełnienie marzeń a nie na oswojenie ich do ogólnie przyjętych …niby nic a baaardzo trudne ….

odważny gadżet ...czy bezpieczny kumpel ...mleka nie wypije
Art&Décoration

I tak wnętrzarsko zakręcona aktualnie kocham :

stare nadruki ...









…shabby chic ……tę wytworną ..niedbałą niby, białą prowizorkę ..jej przecierki …ducha czasu ..naturalność …drukowane poduchy …pojemniki …

moje wymarzone mebelki ...zwłaszcza komoda ...





















…i żeby nie było za słodko …industrial …w detalu …
…a nie byłabym kobietą gdybym nie marzyła gdzieś tam po cichu o nutce glamour …
naturalnie i wytwornie ...a widzicie te świeczniki na drugim planie ?


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
omen ...zdjęcia mnie nie słuchają ...wyskakują z ramek (nie wiem czemu je mam ...nie chcę ich ...ale nie moge się ich pozbyć) ...wydłużają ....ale zostawiam to ...poległam

środa, 28 lipca 2010

Manekin i Leonardo da Vinci...

Felicja jeszcze wczoraj w sukni...dziś stoi naga, sam styropian ..podziurawiony ile wlezie …




Zanim do misternego układania wycinanek i samej przyjemności tworzenia kompozycji dojdzie czeka mnie zabawa gipsem …jakoś te dziury trzeba załatać a potem ….

Właśnie to potem …jak ktoś powiedział „lepiej nie mieć wyboru aniżeli mieć ich za dużo…”…i podpisuje się pod tym obiema łapkami …bo i flamingi dumnie kroczące …i turkusowe róże …i Mały Książe …wampir w operze ……..i wreszcie kolaż dzieł wielkiego Leonardo da Vinci…….i co ? ….



I nagle ona …róża …ta która przesądziła ...nazywa się Leonardo da Vinci …tak …nie wiedziałam że róża o takiej nazwie jest …ale jest i ona oraz szkice wielkiego mistrza jakoś mają zaistnieć na smukłym korpusie Felicji…





patrząc na porozrzucane motywy zatrzymałam sie na koniu ...wprawna reka mistrza oddała niemal ruch kazdego miesnia ...ale nie dlatego na niego zwróciłam uwagę ....
 


myślami bylam już przy innym koniu ...od jakieś czasu będącego obiektem mego chciejstwa ...
 
o nim i o moich fascynacjach wnętrzarskich ...jutro :)
 
....leje nadal...kwiatuszki na tarasie pokurczone z zimna ...chcem powrotu słoneczka ...

wtorek, 27 lipca 2010

Wokół manekinu...

Manekin

Zachorowałam na posiadanie takowego od dnia gdy zobaczyłam manekin ozdobiony technika decoupage na forum muratora u Mychy ...



Co gorsze infekcja postępując objęła szersze obszary mego chciejstwa bo juz samo posiadanie manekina po jakimś czasie przestało mi wystarczać ... wejść zapragnęłam wejść w  posiadanie produktu surowego i o  próżności ... sama techniką wspomnianą go ozdobić ... . na swoim sumieniu mając jedno dzieło i tym samym żadnych doświadczeń jako decoupażystka ... czyli jak zwykle z motyka na słońce :) ...



Od kilku dni  manekin nazwany Felicją stoi w salonie odziany w moja nalepsza kieckę (jest tak zacna, że jakoś do tej pory ja sama w niej nie stałam )...

....ja nie posiadam się z radości ...

... co drugi dzień mam nowy pomysł na ozdobienie jej smutnej i steranej poliestrowej powierzchni ... .

... i można śmiało powiedzieć że decoupage i manekin opetały mnie :)

I osaczyły ... bo ...w starej "Werandzie" otworzonej dla przepisu na gnocchi z ricottą i szpinakiem ... trafiam artykuł o Magdalenie Cuisset i manekinach które po spotkaniu z  jej talentem manekinami tylko przestały być. Manekiny dostały cześć osobowości postaci , które były ich prototypem ... " Josephine Baker " jest w charakterystycznej żółtej sukience " Kokietka " odkrywa to co nosi pod spodem niedostępna dama i manekin " Hardrockowy " z palmy kokosowej gorsecie wytrawionej Kory i spódnicy z traw rudobrązowych ... ale to nie wszystko. Manekiny pani Magdy mają głowy ...tzn.  kapelusze , pod nimi żarówki ... bo w jakimś momencie stały się lampami ... trudno się dziwić że stoją one w galeriach ... ( źródło: " Weranda "nr 5 / 2008 Tekst : Monika A. Utnik , Stylizacja : Dorota Karpińska , Fotografie : Aleksander Rutkowski )




Tego znalazłam na allegro ...to lampa witrażowa :)




W konkurencji do uderzających bogactwem  faktur i  barw manekinów ten oto ...cały w bieli elegancki z małym tylko napisem  ... ( zdjecie pochodzi z http://homenumberone.blogspot.com/)




Metalowy manekin ... śliczniutki ( znam właścicielkę ... poniekąd i pozdrawiam: ) jak tu zajrzy kiedyś :)




cdn .
.... i przestało kropić .............. bo leje ...



moje roślinki ...

Wystawiłam paluszek za okno … nic z tego … nie chce być inaczej niż widać …a widać mżący deszczyk …szaro i smutno. Trudno uwierzyć, że dwa dni temu ci sami ludzie teraz przykurczeni z zimna pufali pod nosem i narzekali na gorąco. Bo gorąco było okrutnie …sama chowałam się w cień i ratowałam hektolitrami wypijanej mikstury miętowo-limonkowej. I w zasadzie to chciałam żeby było chłodniej ale jesieni to nie chciałam …a jest …

Pomyślne prognozy zapowiadają powrót lata a ja w oczekiwaniu na słoneczko pokaże małe sukcesy ogrodnicze …małe bo na mikroskopijnej przestrzeni ale te kilka roślinek daje mi sporo radości …

Sukulenty … surowość towarzyszących im kamieni …lawenda …to moja ulubiona mieszanka … ujmuje minimalizmem i rozmarza tych co góry kochają ......my kochamy i mamy na koncie kilka wypraw …w przypływie wolnego czasu zrobię jakąś wspomnieniową relacje :)
mam nadzieje na nowe i to jak tylko deszczyk odpuści bo od dziś oboje mamy już urlop ...w planach wycieczka na Święty Krzyż ...




Co roku obiecuje sobie „koniec z inwazją jednorocznych królowych tarasów i balkonów” …i co roku koniec końców …w/w panoszą się na moim tarasie, a ja pokornie wstaje pół godziny wcześniej i podlewam …podlewam i marze o automatycznym systemie nawadniania …




dzisiejsza pogoda ma przynajmniej jedną w tym wszystkim zaletę ...podlewa się też jakby automatycznie ...:)

poniedziałek, 26 lipca 2010

Debiut ...

Tak ...to mój debiut ...
Mój pierwszy post ... przyznać musze, że nie mam o prowadzeniu bloga pojęcia żadnego ...zatem jeżeli ktoś tu zajrzy ..z góry proszę o trochę cierpliwości i pobłażliwości:)

Skoro nie bardzo umiem, to co tu robie ???:) ......otóż próbuje...bo:

... zawsze lubiłam pisać ...a tu pisać można a nawet należy
... ciągle czego szukam, coś odkrywam ...a to daje podstawę do przypuszczania, że pisać będę miała o czym ...

... a pisać będę o sobie, o moich bliskich, o moim domu, o tworzonych w nim wnętrzach i o rozterkach z tym związanych, o pasjach, o książkach czy filmach po których powiedzieć coś trzeba
... o wszystkim tym co przechodzi przez moją głowę

… zdarza mi się też od czasu do czasu radośnie oddać się twórczości …robótki ręczne to kolejna po czytaniu i pisaniu pasja …a efekty zaprezentuje …oby było co :)


Od dziś postanowiłam wywnętrzać się tu ....
zatem zapraszam do wejścia na drogę moich marzeń ….cdn
Related Posts with Thumbnails