piątek, 13 maja 2011

Magnolia ...

Przypadek … wiele może, … choć często nie docenia się jego mocy … przypadkiem zauważyłam  magnolię … wiem, od kiedy inżynieria genetyczna roślin ma swoje do powiedzenia widujemy je w naszym klimacie częściej … i choć nie jestem w stanie odmówić temu kwiatu piękna to jest w nim coś, co sprawia, że mam do niego dystans … kojarzy mi się ze smutkiem … tajemnicą i zranioną duszą … tamtego dnia magnolia zmusiła mnie do myślenia o sobie, bo była żółta … mignęła mi tylko, ale nie dawała spokoju … wróciłam do niej na spacerze … zrobiłam zdjęcia przy okazji wnosząc pierwiastek energii do znużonego leniwym popołudniem biura, bowiem gdy weszłam by zapytać czy mogę „zrobić zdjęcia magnolii” dwóch panów uniosło błędny wzrok … i przez ułamek sekundy w ich oczach widziałam ożywienie i nadzieję mówiącą „klient” … i natychmiastowy uśmiech (oszczędzę sobie analizy jego wymowy”, gdy zdradziłam powód mego wtargnięcia  … w zasadzie gdybym wykazała się refleksem i uchwyciła to „coś” to efekt byłby bezcenny  …




Żółta magnolia … byłam … zobaczyłam … zrobiłam jakieś zdjęcia i nic … ciągle czegoś szukałam … w końcu znalazłam … wiele lat temu obejrzałam „MAGNOLIĘ” Andersona … film będący doskonałym studium ludzkich zachowań i ludzkich dramatów …

...  pokazuje historię jednego dnia z życia zwykłych ludzi … każda z nich jest inna a wszystkie  łączy jedno - osobisty dramat braku akceptacji ze strony innych ludzi, … co gorsze brak akceptacji samego siebie oraz niemożność odnalezienia własnego miejsca w życiu … wszystkich nęka wstyd … i zdają się mówić „przepraszam” … 


... Anderson mistrzowsko splótł równolegle toczące się wątki i epizody w wibrującą opowieść o potędze przypadku i potrzebie miłości …  film przypomina misternie napisany polifoniczny utwór muzyczny a  muzyka podkreśla w filmie rytm opowieści … film bez muzyki i muzyka bez filmu ... każde samotnie jest dużo słabsze ...






Dużym atutem obrazu jest siła operowania symbolem   …  w każdym salonie w filmie pojawia się obraz magnolii … w pewnej scenie pojawia się stacja benzynowa Mobil, prawdziwą nazwą firmy Mobil jest... Magnolia Petroleum … ten kwiat od plakatu filmu do jego końca o czymś w filmie mówi ... o czym ? a konkretnie to może raczej zapytam ... co? ... 

Pamiętam, że wtedy, gdy go obejrzałam przede wszystkim zadałam sobie pytanie „ile może się wydarzyć jednego dnia!? …” … i dlaczego symbolem w tym filmie jest tytułowa magnolia??? … w dodatku żółta …

Poszukałam i znalazłam swoją odpowiedź … w sztuce magicznej kwiaty magnolii służą do czarów miłosnych … kładzie się je pod łóżkiem kochanka żeby pozostał wierny … w filmie  Linda wyrzuca sobie wyrachowanie i niewierność wobec umierającego męża … on sam w konfrontacji ze śmiercią żałuje tego jak żył … zostawił żonę i syna w najtrudniejszym dla obojga momencie życia … 


... w mowie kwiatów magnolia szepcze „wstyd mi” … „przepraszam” … a żółty dla przeciwwagi wnosi dążenie do wolności, uwolnienia intelektu … rozwoju … oświecenia … może to nadzieja dla zadających sobie pytanie bohaterów „czy jest jeszcze dla nas ratunek … „  … może to  podpowiedź …

I jeszcze  … moja herbaciarka … każdy widział chyba „Śniadanie u Tiffanego”  … i chyba każdy pamięta Holly … zwariowaną dziewczynę … pozornie beztroską … poszukującą swojego ja … zaplątaną w tym szukaniu … na mojej herbaciarce wśród magnolii … 


... chyba zacznę wierzyć w mowę kwiatów … 


...  życzę udanego weekendu :) 

wtorek, 3 maja 2011

NIEZAPOMINAJKA :) ...


Minęło trochę od ostatniego wpisu … zbyt sporo … nawet na „miesięcznik” się nie wyrobiłam, … dlaczego?:) … mały remoncik … życie w artystycznym nieładzie, w którym były chwile zwątpienia i takie, w których zastanawiałam się czy szpachelka w roli narzędzia do rozsmarowania masełka na chlebku da radę …jak się okazało skutecznie odsunęły mnie od pięknego ... uporządkowanego świata blogowego ... były … słowo mało trafnie użyte, bo wciąż są J …  

Zaczęło się od kuchni … i przekonania, że na ścianach ma być tynk … taki szary … byle, jaki … fabryczny … i taki wyszedł po to bym mogła zrozumieć, że nie o to mi chodzi … a zrozumiałam po trzech tygodniach, bo tyle wymagał czasu proces technologiczny połączony z czasem wykonawcy (małżem znaczy) … i tak stanęłam przed ścianą „taką jak chciałam” i „taką, jakiej nie chcę” … i aktualnie ściana trwa … a ja kombinuje … inwestor i wykonawca w jednej osobie w błogiej nieświadomości … potrzebuje czasu na przyjęcie wiadomości, że to nie jest finisz J

Już obawiałam się, że święta zastaną nas na drabinie … cóż jednak święta znaczą J … salon został pomalowany w jeden dzień … wykonawca zasłużył na duże brawa … maleńkie sprostowanie jeden dzień sufit i jeden dzień ściany … plus jeden na okna … firanki … w sumie jedna dziesiąta czasu poświęconego „niezrobionej wciąż” kuchni … posiadane mebelki i durnostrojki zajęły swoje miejsca i udało się stworzyć namiastkę wymarzonego nastroju w saloniku  …J… po „tym wszystkim”  Wielkanoc przyszła nie wiadomo, kiedy … małż z przemęczenia wziął był i padł na anginę … a ja i Nieletnia dzielnie go pielęgnowałyśmy …











... a ponieważ opatrzność najwyraźniej pomyślała, że bez kurzu będzie mi smutno, … bo kuchnia i ciągłe czyszczenie tynku przyzwyczaiły mnie do istnienia w pyle … to kurz i to w wersji makro mam wciąż … tym razem z ulicy … tu muszę nadmienić, że choć w linii prostej mam do centrum kwadrans (pieszo) … to ulica, przy której mieszkam nawierzchnię ma polnej ścieżki … ziemia i kamienie za to, co roku nowe, bo wielka jest pasja „kogoś” w nasypywaniu (z niepokojem oczekuje, kiedy mój domek zacznie dostarczać mi emocji życia w suterenie … i zabawy w, „do kogo należą te buciki”) … Od momentu zamknięcia remontowanego odcinka ulicy 1-go Maja nasza uliczka stała się dwukierunkową drogą szybkiego ruchu – można rzec obwodnicą.

... droga objazdowa wytyczona w zgodzie z przepisani biegnie dwie ulice dalej, brakuje jednak czytelnego opisu i wyobraźni - o tym, jaką drogę wybiorą kierowcy decyduje tylko i wyłącznie ich inwencja twórcza, a ulica nasza jest pierwszą z wyboru … to, po co pomyśleć !!!… nic to, że brak chodnika … ba brak nawet pobocza … samochody tną (w pedale mając, że to teren zabudowany) ile fabryka dała … już za pierwszym wszystko ginie za zasłoną kurzu i już drugi nie ma prawa zauważyć, że gdzieś tam może być wracające ze szkoły dziecko ... przy nasileniu i szybkości szukających objazdu pojazdów droga ta stała niebezpieczna a dotarcie do własnego domu to wypadkowa adrenaliny towarzyszącej śmiałkom przebijającym się przez pustynną burzę z ryzykiem kluczenia w slalomie nic nierobiących sobie z pieszych rajdowców bez wyobraźni … i tak zieleń i dom obsypane są grubą warstwą ulicznego kurzu … krajobraz jak po eksplozji w cementowni … w tym wszystkim dzielnie zakwitły niezapominajki … w trawniku zaistniały piękne i skromne stokrotki …

Interwencje … jak do dziś bez skutku … wielka nadzieja związana z czwartkiem, … ale nie będę zapeszać …

… spadł deszcz … udało się złapać oddech … wyjść z domu nadal strach, bo teraz można się utopić … i nic tylko zakrzyknąć  …  ŚWIAT JEST MIŁOŚCIĄ JJJ: … 

dlaczego "NIEZAPOMINAJKA" ... bo to majowa solenizantka ... drobna ... piękna i niewiarygodne jak mocna :) ... 


Related Posts with Thumbnails