... zmusza do podsumowań ... retrospekcji ... postanowień ... zaczną się prędzej czy później pytania do samego siebie "co wyszło ... co klapło a czego nie było choć być powinno " i "jak ma być ... co zrobić ... " ... wielkodusznie zostawiam to sobie na później ... nie żebym miała przed czym uciekać ale wcale nie chce mi się dziś zastanawiać nad bilansami :) ... ani też podejmować jakichkolwiek postanowień ... musze przyznać, że wpadałam często w pułapkę schyłku roku ... pułapkę wielu oczekiwań, że nagle się odmieni i stanie się cud ... teraz wiem cudu nie bedzie ... postanawiać w zasadzie nie trzeba ... wystarczy wiedzieć czego się chce i konsekwentnie ale i elastycznie do tego dążyć :) ...
... o jednym mogę wspomnieć bo to sukces murowany i to wielu lat a nie tego roku ... nie jest to sukces spektakularny ale jednak jakiś jest ... kilka lat temu, w czasie fascynacji czarnym lądem i łapczywego pochłaniania wszytkiego co z nim związane i literacko i filmowo obejrzałam film oparty na wydarzeniach z życia Kuki Gallmann ... kobiety, która miała siłę zrealizować swoje najbardziej szalone marzenia i która stworzyła dom właśnie tam na ranczu w Laikipii .... historia Kuki nie zafascynowała mnie dlatego, że zamieszkała na Czarnym Lądzie ... jej postać zafascynowała mnie bo czytając jej wspomnienia zrozumiałam, że gdy znajdzie się cel ... ten właściwy i w nim odnajdzie się sens życia to jest duża szansa na to, że staniemy się silni i w realizowaniu teraz już nie celu a pasji życia znajdziemy spokój i ukojenie ... które pozwolą przetrwać wiele ... ... warto poznać tę historię ... opisała ją sama Kuki w książce "Marzyłam o Afryce " ... od kilku lat próbowałam upolować jej opowieść ... obejrzałam ekranizację i miałam pełną świadomość, że na kartach książki znajdę coś więcej i inaczej ... tylko książki nigdzie nie było ... jedno wydanie ... niedostępna ... wczoraj zupełnie przypadkiem weszłam do księgarni ... niczego specjalnie nie szukałam ot tak liczyłam że może coś mnie zainteresuje ... i oto ona ... książka Kuki leżała sobie zupełnie niewinnie ... jedna jedyna ... nie muszę dodawać, że teraz leży na moim stoliku i co wieczór mam się czym delektować ... poznaję wspomnienia i refleksje na temat dramatu ludzkiego życia i przemijania ... Kuki jest silna ... wrażliwa na piękno ... nie godzi się na brutalność wobec istot żywych ... walczy o swój świat i swe ideały ... nie poddaje się nawet wtedy ból i tragedia osobista dotykają ją raz po raz tak mocno jak tylko można ... podnosi czoło i idzie dalej ... jest wiele tragedii w tym co przeszła ... to dlaczego emanuje optymizmem ?:) ... Kuki stworzyła na ranczo w Laikipii wzorcowy program dydaktyczny, który zakładał wypracowanie metod harmonijnego współistnienia człowieka i naturalnego środowiska przy zachowaniu postulatu konieczności konieczności cywilizacyjnego rozwoju i nienaruszalności dzikiej przyrody ... 1989 została przez jego Królewską Wysokość Bernharda Księcia Niderlandów odznaczona Orderem Złotej Arki za ogromne zasługi ratowania czarnych nosorożców w Kenii oraz za promowanie prac badawczych nad zachowaniem środowiska naturalnego, ochrony słoni oraz wykorzystania miejscowych roslin do celów medycznych ...
... znalazłam zatem w przedostatnim dniu roku coś czego szukałam od dawna ... może to dobry znak i początek wielu realizacji i zakończonych spraw akonto przyszłego roku ... tak chcę sobie mysleć i taką mam nadzieję ... nie będę podejmować postanowień ... po co :) ... lepiej pogadać z samą soba i zapytać się ... co tak serio chcę ... bo chciejstw jest cała masa ... może uda mi się dojśc z soba do porozumienia :) ...
... w nadchodzącym roku życzę Wam kochani właśnie samych zrealizowanych przedsięwzięć ... mnóstwa pomysłów i samozaparcia połączonego z siłą aby dążyć do szczęścia :) ... radosnych i pięknych chwil i niech szklanka zawsze będzie do połowy pełna :) ....