wtorek, 2 września 2014

pociągi ;) wśród kfiatków ...



nie mogę się oprzeć i choć kolejny post z "zielskiem" jak mawia Basik zdemaskuje na amen moje sfiksowanie na zielono :) ;) to muszę ... no po prostu muszę pokazać kilka kadrów z ogrodu (ciągle z lekką dozą nieśmiałości używam tego słowa w odniesieniu do moich areałów ) ... konkretnie to z kilku rabat, które zaczynają mnie cieszyć ... przy okazji pogadam sobie sama z sobą o aktualnym być albo nie być ;) :) ... 






ostatnia niedziela ... może nie aż "ta" ale znamienna albowiem pierwsza w moim nowym sposobie na egzystencję ... wiem już, że Adam dojechał cały i zdrowy na miejsce (ufffffffffffffffff ) ... wiem co na obiad i nie wiem tylko co z sobą począć ... bo przede mną stoi kawa ... jedna ... druga pewnie stoi (bo Cię znam Kochanie ;) ) 1000 kilometrów dalej ... i w tej odległości właśnie mam dylemat ... znowu mi się zły sen ze szkolnym zadaniem i tymi punktami z miasteczka A do miasta B przedstawił przed oczami ... i znowu mi się to zadanie średnio podoba ... i znowu muszę to ogarnąć ;) ...bo choć to już nie matura to nie ma lekko i tym razem psze pani egzamin bardziej doczesny ... nie ma co go witać z fochem :) ... przecież wszystko jest po coś i dla czegoś ... no a ja mam dane "po co" i "dlaczego" ...



i chyba nawet w matematyce życia to fart jak się ma tyle danych :) ... zakładam, że tak ... pomimo iż:
 ... córka pierwszego dnia września zdeklarowała się w ankiecie szkolnej jako EUROSIEROTA ... Adama nie ma w domu 3 dzień a ona już sierota jest i to w znaczeniu aż globalnym ... zdziwiona nie powinnam być po tym jak kilkanaście lat temu mając lat 6 na pytanie pani psycholog "kto jest w domu bity" zgłosiła się ona jedna na trzydzieści pacholąt w klasie ... dobrze, że pani psycholożka była dociekliwa i gruntownie charakter tej "przemocy " zbadała ... i dobrze, że nasze wygłupy ówczesne :) w skutkach nie osadziły nas w więźniu ... bo nawet cebuli nie miałby kto przysłać :) ...
... piesa zwana Tequilą z tęsknoty za panem rzuciła żarcie ... w nieładzie i dosłownie ... od soboty cud jak karmę tknie co w połączeniu z jej zrzucaniem sierści daje obraz nędzy i rozpaczy ... pewnie co ma być gorsza ... ona też chce być eurosierota ...
... pokój - jeszcze dwa dni  ;) - Nieletniej ...w trakcie przeobrażania się w nowy - stary pokój ... mąż zdążył ze ścianami ja brnę w biel na meblach ... i czekam aż 'renomowana" (zwłaszcza w transportach ;) )  firma dostarczy szafę ... trzeci tydzień dostarcza ... ćwiczę się w cierpliwym czekaniu ... w końcu kto jak kto ale kobieta na szafę czekać potrafi ;) ...
... ogród opanowują mszyce ... a pan co miał kupę ziemi rozsypać się nie pojawia ... kupę wdzięcznie porastają chwasty, a miało być pięknie ...
... j a ... ja trzymam się dzielnie ... lepiej niż Eden Rose po inwazji mszyc :) ... strzelista jak werbena patagońska to może nie jestem ale widział ktoś kiedyś strzeliste półtora metra wzwyż i połowę tego w masie ;) :):):) ??? ... za to prosta już tak jestem jak werbena ... a oto ona ...






zabrałam sobie tę kawkę ... ostatnie dwa numery "Piękna i pasji" ... i wyszłam na werandę ... przekartkowałam wiosenny numer ... tak to idealne czasopismo dla mnie :) ... na każdej kolej stronie czytałam o czymś co jest mi bliskie ... niemal każdy artykuł wywoływał jakieś wspomnienia ... przypominał marzenia ... utwierdzał w przekonaniu ... powodował chęć porównania ... i zupełnie niechcący mam kilka tematów do opisania :) ... bendom ;) kolejne posty :) ...

kawki nie wypiłam ... na werandzie nie posiedziałam ... za to złapałam aparat i ... nie będzie litości ... mam kilka rabat ... a na nich kilka roślin ... i zabieram na spacer :) ...

Phantom ... ta hortensja mnie zaskoczyła ... pozytywnie ... to jej pierwszy roczek ma kwiat jest wielkości ludzkiej głowy ... budują go małe ... zgrabne kwiatuszki w lekkiej konstrukcji ... własnie ten subtelnie przestrzenny układ początkowo mnie niepokoił a potem oczarował ... przyzwyczajona byłam do koleżanki limki i jej zwartego ... pękatego pistacjowego stożka ... maestria kształtu Phantoma i malinowy odcień przebarwienia w czasie przechodzenia w kolejny stan kwitnienia zdetronizowały limkę ... no cóż ;) nic nie trwa wiecznie :) ...





muszę popracować nad aparatem i jego operatorką ;) ... bo choć pół ulicy miało ubaw obserwując moje kicanie w czasie sumy (o zgrozo) ... a ja sama wkładałam maksimum wysiłku tak w mimikę jak i w manewrowanie obiektywem ... to ani jedno z tych zdjęć nie pokazuje Phantoma tak jak ja go mam szczęście oglądać twarzą w kwiat :) ...

moja bohaterka w stopach ma trawkę ice dance i żurawkę ... a także paproć bo wtykam paprocie z upodobaniem gdzie się da ... uwielbiam tę ich tajemnicę i moment gdy ze środka nieśmiało zaczyna się wybijać nowy liść ... wynurzający się peryskopowo wygląda jak zwiadowca oceniający czy warto się pokusić o wynurzenie :) ...




tojeść orszelinowata ... powinnam zacząć od niej ... bo od tego dryfującego w powietrzu kwiatu zaczęła się moja przygoda z ogrodniczkowaniem ... szczerze mówiąc gdy Anek przytargała mi moją ulubienicę to nie wyglądała ... tojeść wówczas nie wyglądała ... nie żeby Anna ... bo łatwo o niedopisanie :) ... trzy ... może cztery badylki ... urodą na kolana nie powalały ... ale Anna zapewniała, że będzie piękna i co najważniejsze ... "jest ekspansywna " ! ... w moim ówczesnym absolutnym głodzie na kfiatki słowo ekspansywna było  określeniem zachwycającym !!! ... ja nigdy nie miałam i nie spotkałam się z rośliną ekspansywną ... wszystkie zielone w zetknięciu ze mną zdawały się stanowić gatunek ochoczo wymierający i cudem było jak jakaś w przypływie szaleństwa zapewne ;) zawzięła się w sobie i przetrwała ... żadna nigdy natomiast nie pretendowała nawet do miana ekspansywnej ... a ja chciałam mieć busz ... łan jakiejkolwiek rośliny poza perzem oczywiście ;) ... i tak ... tojeść orszelinowata spełniła tę moją fantazję ... pięknie się rozrosła już pierwszego lata ... w kolejne uwierzyłam w to, że rośliny ekspansywne istnieją ... a w roku miłościwie nam panującym - trzecim dla w/w przemeldowując ja na nowe miejsce ograniczyłam 20 cm blachą jej ewentualną pazerność na moje grunta ... uroda urodą :) a projekt musi być zachowany :) ...




późno się zrobiło to koniec spacerku ... zatrzymamy się przy ławeczce nad bossskim Leonardo da Vinci ... ta róża jest zachwycająca ... kwitnie  od czerwca po dziś dzień ...non stop bez przerw ... bez marudzenia :) ... kwiat trzyma się bardzo długo ... nie śmieci i obezwładnia kolorem ... to ten rodzaj różu, który jest intensywny ale nie nachalny ... rzuca się  w oczy ale nie razi ... płatki łudząco przypominają nawoskowane (podobno każdy kwiat ma ich 80 ) a tworzą w poszczególnych fazach kwitnienia kształty nakazujące nań patrzeć i podziwiać :)



kolor Leo nie do uchwycenia dla żółtodzioba fotografii :) ... balans bieli podobno przy nim głupieje ... zawodowcom znaczy nawet ... to czego się spodziewać po mnie ...

mam nadzieję już niebawem pokazać restaurowany ;) pokoik Nieletniej ... i przede wszystkim przepiękny Kraków z lipca ... a także coś nie coś o cebulkach (jesień się zbliża i trzeba sobie wiosnę zasadzić :) ) ...

                                          tymczasem dobranoc :) 

sobota, 2 sierpnia 2014

moja zielona świadomość :) ...



:):):)
bardzo dziękuję za tak motywujące komentarze :) ... nie dość, że ktoś tu zagląda to jeszcze uśmiech na powitanie ... nie można ukrywać, że to bardzo miłe i motywujące :) !!! ... dziewczyny bardzo dziękuję :) ...

mam osobistą nadzieję i postanowienie pisać regularnie ... po prostu na blogowej chmurce niech się zatrzyma część moich dni ... tego co robię (i czego nie robię ... choć to może zaboleć ;) ... prawda bowiem bolesna jest tam gdzie chciałoby się ją oszukać ;) ) ...

wspomniałam, że ów rok zostawiam ... :) ... on sam wyjdzie bo przecież jak każdy rok naszego życia ma w latach kolejnych kontynuacje ... wspomnienia i konsekwencje :) ... czy tego chcemy czy nie ...
przyznam się jednak ... bez bicia ;), że jestem jednostką od bycia on-line uzależnioną ;) i nie jest to tak, że z wirtualnego świata znikłam ... oj nie ... wręcz przeciwnie ... wpadłam do niego radośnie ... zielono i ochoczo :) ...




zaczęło się niewinnie ... Kasia pokazała ogród ... pokazała na wątku forum ogrodniczego "Ogrodowisko" ... to ja sobie poszłam http;) zerknąć ... rzuciłam okiem i oko i serce zostało :):):) ... albowiem okazało się, że wątków jest więcej ... ba o wiele więcej niż mogę ogarnąć ;) :))))))))))) ... pasjonatki przekształcania ugoru w zielony raj są niesamowite ... a w wielopoziomowych konwersacjach mieszają się zielone doktoraty i anegdoty ... życie :) ... raj ... i skarbnica wiedzy :) ...

wiedzy :) o tym jak z ugoru zrobić ogród ... to było na początku ...
wróć jeżeli chcę od początku zacząć to muszę wspomnieć iż moja przyrodnicza świadomość na owym początku była taka, że rośliny dzielimy na kwiatki i drzewa ... kwiatki to kwiatki a drzewa są liściaste albo choinki ... i mniej więcej tej wiedzy było na tyle :) ...

potem wiedziałam:
że chcę mieć ogród ...
że największa frajdą jest stworzyć go sobie po kolei urządzając rabaty
tylko jeszcze wtedy myślałam o tych rabatach inaczej ... to z każdym miesiącem zaczęło się zmieniać

z czasem przestało mi wystarczać, że coś na tych rabatach rośnie ... zaczęłam rozumieć, że mnie to interesuje co na nich ma rosnąć ... jak to z sobą konweniuje i jak się to ma do mojego wyobrażenia mocno podkręconego na ogrodowiskowych spec rabatach ... mocno wyidealizowanego na pinsowych kadrach :):):) ...

i na tym czasie się aktualnie zatrzymam ... coś niecoś tam pokażę by gołosłowną nie być ...






jedno z odkryć ... martwa przestrzeń pod drzewem nie musi być martwa ... tak powstała skarpeta inspirowana pokazowymi rabatami CHFSh ... powyżej bodziszek, który jako pierwszy ozywia wiosną liście paproci ... poniżej tojeść orszelinowata ... która go godnie zastępuje od pierwszych dni lata do późnej jesieni ...



hortensje ... to fioł mocny ... :) ... kiedys mysląc hortensja myślałam limelight ... dziś jest tego więcej i więcej ... Polar Bear ... Vanila Fraise ... Phantom ... która pierwsza kwitnie ... która ma najpiękniejszy łeb ... znaczy kwiat ... która najładniej się przebarwia ... która najdłużej trwa ... teraz to wszystko jest ważne !!! :)






bylinami zaraziła mnie Mała Mi ... kiedyś napiszę o tych wszystkich ogrodach, które mnie oczarowały :) ... jak właścicielki pozwolą :) ... ale wracając do tematu o ile Mała zaraziła mnie bylinami ... to dzięki niej od jeżówek jestem uzależniona !!!



tojeść orszelinowata przyszła od Małej ... przyszła i przejęła teren ... i mnie ...







róże ... róże i lawenda to fioł nr 1 ... absolutny i lubieznie nieskromny :) ... 



no i one ... graby ... :) ... 


to tak pobieżnie bardzo i króciutko o mnie i mojej zielonej rodzącej się świadomości ... 

dziś ... piękna ... słoneczna sobota ... zmykam do ogrodu :) ... coś trzeba podpiąć do kijka bo ciężki kwiat polegiwać sobie poczyna ... coś wyplewić ... no a potem lubieżnie nieskromnie acz z przyjemnością  pod brzózką ... na leżaczku sobie zalec i poczytać ... 



:):):) 


środa, 30 lipca 2014

11





11 miesięcy ...

to sporo ... w zasadzie muszę sprawdzić czy wciąż umiem umieszczać na blogu post ;) ... dlatego tytułem eksperymentu będzie o wszystkim i o niczym ... :) ...

powinno być o minionym bez mała roku ... tzn tak się zastanawiałam czy powinno być i ostatecznie uznałam, ze zostawiam ten rok prawie ;) w spokoju ... nie cofam się ... z czasem co ma wyjść to wyjdzie a ja uniknę brnięcia w nadrabianie ... prawda jak zgrabnie to sobie poukładałam :)? ...







cdn ...

niedziela, 4 sierpnia 2013

one ... a raczej by móc zawsze powiedzieć "my" ...






tak mi się wczoraj zawiesił wzrok na tych dwóch zdjęciach ... odruchowo przeniosłam się w czasie i pomyślałam ... no to jest coś ... to byłoby coś :) ... o to warto walczyć i starać się ... pielęgnować ... niańczyć i dbać :) ...

przejść przez życie ... mniej lub bardziej razem ... chcieć dojść do tej łąweczki i mieć wciąż o czym mówić :) ... choć priorytety nie raz nas przeczołgają w tak zwanym między czasie ;) ...
... choć czasami nie po drodze ... a wiele razy za daleko ...
... no albo za blisko ;) ... to chyba gorsze :):):) ...
to warto ...

miłej niedzieli ... uwielbiam to słońce choć padam :) ...

pozdrawiam Iza



Related Posts with Thumbnails