poniedziałek, 2 sierpnia 2010

bugenwilla ...wspomnienia kończące urlop i kawę ...

Ostatni dzień urlopu …ale to nie ostatni dzień lata :) …tak czy inaczej poranna kawka na chłodnym jeszcze tarasie w pierwszych promieniach słoneczka ….

Mój wysłużony fotel wymoszczony poduchami …kwiatuszki w pełni piękna wdzięczne za ich ożywczy napój …jakieś trele wokół …wow dla takich chwil kocham lato …a tu jeszcze okazało się że pije sobie swoją kawusie w towarzystwie barwnego kolegi ….



... spijającego nektar kwiatowy z zaangażowaniem tak wielkim, że nic nie robił sobie z mojej obecności nawet gdy zostawiłam kawkę i zrobiłam ….małą sesję zdjęciową …



niestety na mym foto nie wygląda to tak malowniczo jak w naturze bo ani z mojej „małpki” aparat ani ze mnie artysta …zamarzam lustrzankę …

Pan motyl odleciał ...a ja delektowałam sie dalej kawusią i widokiem coraz dorodniejszych kwiatuszków...najbardziej niecierpliwie czekam na rozkwit bugenwilii ....po wpadce z "mistrzowskim kadłubkiem" (opisze w najbliższej wolnej chwili ) ...mąż rehabilitując się z mega nietaktu kupił mi ją ...tak troszke na urodziny a troszke z 'przepraszam".




Jak usłyszałam bugenwilla ...od razu ...choć zimno było tego dnia jak nie wiem ... byłam na ciepłej afrykańskiej ziemi ...bo tam podziwiałam najbardziej te królowe pnaczy ...i doskonale zapamiętałam jak wysoko oplatały kamienice i jak zdumiona byłam że wyrastają z kamienistej drogi i w tak trudnych warunkach tak bogatym w nasyceniu kolorem cieszą ....były purpurowe ...morelowe ...fioletowe ...a moja jest biała ...tak ślicznie ..elegancko biała ...




 To egzotyczne pnącze odkryto dwa wieki temu w Brazylii, a jego dzieje splotły się z losami pewnej Francuzki – pierwszej kobiety, która opłynęła kulę ziemską... udało się to jej oczywiscie w męskim przebraniu ...niestety w czasie podróży zdemaskowana na Thaiti (tubylcy ...wrażliwi na piekno kobiet od razu ją wsypali) ...osiadła z mężczyzną swojego życia na Mauritiusie ...po jego śmierci wróciła do Francji razem z bogatym zbiorem pięknego pnącza :)....odkrywca na cześć kapitana Ludwika Antoniego de Bougainville’a nazwał ją bugenwillą...




Powróciły też wspomnienia tego naszego tygodnia ...wyjątkowo udanego ...pełnego egzotyki ...wyczerpującego a tak miło wspominanego:)...hmmm przez mały ułamek sekundy byłam dumna z męża ale nie ...to nie mozliwe żeby pamiętał pnącze i pomyślał ...udało mu się przypadkiem ...:)






i teraz ...tu na moim tarasiku ..taka oto bugenwilia zaczyna swoje istnienie ...



muszę tylko pamietać ...
uważać przy pielegnacji bo skaleczona wydziela drazniący sok ...
i na zimne miesiące zabrać do domku ...jak nigzie nie dam plamy to w przyszłym roku znów będzie cieszyc oko na tarasie:)


i kawka sie skończyła ....

2 komentarze:

  1. Uroczy ten Twój tarasik!
    A biała bugenwilla zachwycająca.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak się dzisiaj miewa ta bugenwilia ? :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz ... Iza :)

Related Posts with Thumbnails