niedziela, 8 sierpnia 2010

przemijanie...

zbierają się chmury....
Czy można być szczęśliwym i czuć jakiś niewytłumaczalny podstępny niepokój…bo tak właśnie mam …z jednej strony cieszę się każdym dniem (ostatnio uprzejmie słonecznym …) i tym wszystkim co mam …Adamem …córką …domem …w znaczeniu rodzinno duchowym jak i materialnym …a z drugiej gdzieś podstepnie przyczajają się dające niepokój emocje…

Dziś... nie wiem dlaczego ...w jakimś momencie zupełnie do tego niestosownym ...bo myjąc okno pomyślałam, że przepuszczam przez palce chwile tak drogie …że czas płynie zbyt szybko i to poza mną …


…później robiłam zdjęcie rojnikowi, który zakwitł nieoczekiwanie …a Adam wszedł w kadr i pewnie nie wiedząc jak bardzo mnie to rozwali powiedział „pstryknij mi zdjęcie bo potem nawet nie będziesz miała ….”..pstryknęłam …
…straciłam spokój …spojrzałam na niego i wydał mi się jakiś inny …zmęczony …smutny …nie zobaczyłam tego wesołego chłopaka sprzed …no właśnie sprzed kiedy …kiedy padł na niego ten cień, który wczoraj zauważyłam ???.....


…na tym zdjęciu zobaczyłam coś poza kadrem…zauważyłam i wściekłam się na siebie, że ślepa byłam ...
… to tylko słabsza chwila …czy piętno ostatnich dwóch lat to … stania na krawędzi ….poddania się pędowi czasu…choroby…opętańcza walka z wzrostem raty …franku taniej ……a do tego  …praca…nauka…to bardzo ciężki okres i pozostawił ślad …niby jesteśmy tacy jak dawniej …niby …

"Piąta plaga" William Turner
…wiedząc że raz wzbudzona myśl lub emocja przechodzi szybko lub zalega miesiącami …podjęłam próbę trudu dyskusji z własnymi myślami w przekonaniu że to pozwoli mi przetworzyć przykrą emocję …wpisać ją w historię swojego życia …wyciągnąć wnioski i dokonać wyboru co do dalszego postępowania…

"Burza śnieżna " William Turner
...to zdjęcie i te kilka słów podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody …spowodowało, że zatrzymałam się i spojrzałam na nas …poczułam niepokój bo dostrzegłam, że coś się zmieniło…to mnie zabolało …ale po całonocnym zmaganiu …poczułam ulgę …pomyślałam, że los dał mi tę chwilę zatrzymania po to aby się nad nią zastanowić …i  wziąć byka za rogi …:)
...sporo tego ...pewnych rzeczy nie zmienimy ale wiele możemy zrobić aby nie dać przeciekać wspólnym dniom przez palce…


musze zrobić wreszcie tę tablice do kuchni … powieszę tam to zdjęcie …tak na wszelki wypadek…gdybym ja …my …gdybyśmy zapomnieli co jest najważniejsze …

…bo wiem na pewno że nie ważne gdzie jesteśmy …ważne żebyśmy byli razem …nie „pozornie” razem …


[...] musicie być jak dwie szyny kolejowe, które zachowują między sobą taką samą odległość na stacji początkowej, w połowie drogi i na stacji końcowej. Nie pozwalajcie, aby wasza miłość się zmieniała, żeby rosła na początku albo malała w środku - to zbyt ryzykowne. Tak więc, po euforii pierwszych paru lat macie utrzymać tę samą odległość, tę samą trwałość i tę samą funkcjonalność.
Paulo Coelho, "Zahir"

…i to musimy pielęgnować …bo 15 lat trzymamy kurs …to mało z tego co mam nadzieję razem przejechać …


Niedziela …9 rano …omlet z pomidorkami ...kakao...brioszki ...a ja widze tęcze ...

7 komentarzy:

  1. Konstancjo, piękne to, co napisałaś...wiesz, ja też ostatnie dni spędziłam z podobnymi myślami w głowie, kłębią się i nie dają mi spokoju, oddalamy się od siebie, zabija nas codzienność, rutyna...mury naszego wymarzonego domku kruszeją z czasem, to smutne...jak to zmienić? Cytat z Coelho zapisałam...może podsunę mojemu M tak przypadkiem, może napiszę list? Życzę rozpogodzenia, słońca i długiej wspólnej drogi z wieloma stacjami pełnymi milości, zaufania, radości i czasem też czasu do refleksji, ja teraz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Konstancjo dziękuje za odwiedziny ,dzięki temu mogłam wpaść do Ciebie.
    Piękne zdjęcia, mądre posty, bede do Ciebie zaglądać.
    W decu robisz bardzo ładne

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam Twój blog od początku. Zachwycam się tym jak piszesz, ale przede wszystkim tym co piszesz. Tym postem mnie rozbroiłaś, bo sama miewam takie lęki nieustannie. Im jest lepiej, tym bardziej boję się, że to chwilowe. Wciąż wieszczę sobie i nam jakieś czarne wizje. Zapewne niepotrzebnie, ale jak nad tym zapanować?
    Warto pielęgnować każą chwilę i dbać o tę "jednakową odległość" naszych szyn.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez miewam takie mysli,molestuja mnie,nie chca odejsc.Chcialabym cieszyc sie tym,co tu i teraz,nie myslec o jutrze,nie czuc strachu przed przyszloscia.Ciagna sie za mna,czuje ich ciezar jak naladowany plecak,nie umiem od nich uciec.

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja to ja - lasche znaczy się a tu anonimowo ;) A ja dziewczyny nie wierzę w równe szyny. No kurcze nie wierze. Ale co tam moje 8 lat do twoich 15 Konstancjo. U nas z szynami różnie to bywa, a i pociąg klekocze nie raz, a i przeciągi jakieś, i choroba się pcha oknami ale grunt, że się klekocze do przodu :) Bo jest taka chwila kiedy patrzę w oczy mojego młodszego synka i widzę w nich męża i widzę moją miłość do niego. I jest chwila kiedy widzę starszego i moją miłość ... do siebie(ha ha) :)I może nie jest z nas najromantyczniejsza rodzinka, i chwil nie celebrujemy z rozrzewnieniem ... ale się kochamy i jest tu i teraz i to jest ważne. BO nikt z nas nie wie jak długo tu i teraz będzie trwało więc cieszmy się każdą chwilą. Po co tracić energię na smutki? A na odgrzanie małżeńskich uczuć polecam .. hm.. no wiecie co nasi mężczyźni lubią najbardziej :) i nie będą to listy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. lasche :) witaj siostro droga ...
    równoległe szyny zaleca boski Coello w dążeniach...i myśle że wiele racji w tym jest, panowanie nad temperaturą uczuć i relacji w związku moim zdaniem ważne ...(a właśnie żadnego ochłodzenia nie ma ...to co napisałam z przebudzenia i troski wypłynęło:) )...w życiu nie sądze żeby była na świecie choć jedna równolegle drałujaca przez życie para ... zgrzyty są zawsze...byle do wykolejenia nie doszło bo wtedy ...będą ofiary...:)
    i własnie o to mi chodziło ...a ty to napisałaś ..."bo nikt z nas nie wie jak długo tu i teraz będzie trwało więc cieszmy się każdą chwilą"...ot co ...cieszmy sie mądrze, świadomie to z pozycji 15 nastki ...bo my siem cieszymy a jakże tylko widzisz pierwszy raz zauważyłam że małż mi sie posunął w latkach i juz tak głupio radosny nie jest...jak był ...i tu miałam problem a raczej coś do mnie dotarło ...sprawa jak wspomniałam stanęła na wokandzie ...i nie dotyczyła tego czy sie kochamy ..to mamy ustalone dotyczyła tego że się zmieniamy ...tak czy inaczej ...jak to dobrze po tylu latach obudzić sie i zobaczyc właściwego faceta na poduszce obok :)chociaż z tymi poduszkami łeb w łeb na jednym materacu to mam osobny dysonas ale to na cały post kiedyś ...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. MYŚLĘ,że kiedy jest dobrze-cieszmy się tym po prostu,odgońmy czarne myśli,jeśli nie mają uzasadnienia.Natomiast polecam każdemu pogłębioną refleksje ,która w efekcie prowadzi do konkluzji,że jeżeli mamy dobre domy,dobre ,spokojne życie,dobrych ludzi obok siebie-bądżmy za to wdzięczni.Życiu badżmy wdzięczni.DZIĘKI ZA TEN POST-BARDZO ŁADNY I POTRZEBNY.POZDRAWIAM.iza

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz ... Iza :)

Related Posts with Thumbnails