wtorek, 8 stycznia 2013

sposób na Sylwester ;) ...


tę ostatnią noc roku każdy chce spędzić jakoś ... najlepiej jakoś specjalnie :) ... myliłam się jednak myśląc, że w Nowy Rok trzeba wejść tanecznym krokiem ... można  jodełką - hamując pługiem albo z fantazją zjechać na krechę oby nie zakończoną dupnięciem  … ten rok (nie ubliżając mu mógłby być lepszy)...  zakończyłam na stoku ... no dobra na oślej łączce raczej :) ale stok widziałam :) ... i bardzo polecam ... na głowie kask zamiast kolafiury ... ciepłe gatki zamiast kiecuni ... dechy zamiast szpilek ... i uśmiech połączony z wolnością ... ehhhh ... ale zanim do uśmiechu doszłam było tak ... :) ...



O nartach marzyłam od zawsze … i od zawsze mi było do nich nie po drodze … gdziekolwiek się na amatorów nart nie spojrzy … to takie toto zadowolone … uśmiechnięte … może cokolwiek dziwnie chodzą ale coś w tym jest ... co ??? ...

marzenie i wyzwanie :) ... som oba ... i powiem tylko spełniać sobie takie marzenia jest wyzwaniem ... w moim wypadku wyzwanie stało przede mną i to wiedzieliśmy i wielkie wyzwanie stało przed nimi ... przyjaciółmi i instruktorami zarazem ale to wiedziałam tylko ja ;) ... bo gdyby Oni choć troszeczku podejrzewali nauk by nie było ...

przed godziną zero ... gdy z parkingu widać już narciarzy ja "bojam się" ... wysiadłam z auta bo wiedziałam, że i tak mnie wywleką ... wcisnęłam się w botki o elastyczności skały i wadze betonowego słupa i z takąż gracją ... słupa znaczy dotarłam na stok ... zwany przez taszczących mnie oprawców "polanką" ... tam stwierdzam: siła grawitacji nie działa ... a zapewniam należę do ciał obdarzonych masą ( z czego ostatnie 300 dkg to świąteczny makowiec;) ) ... że też wielki Newton tak się mógł walnąć ;) ... polemizować jednak nie było mi dane ... ani w myślach z ikoną nauki ścisłej ani z Maćkiem pod tzw "wyrwirączką" ... miała mnie uczyć Ania ale pierwszy rzut oka na półtora metra sparaliżowanej strachem kupy nieszczęścia i oddała mnie ... może też miała złość na Macieja ;) w końcu som parą :):):) ... jeżeli tak ... to lepiej mu dowalić nie mogła :) ...



Litości nie było … wyrwirączka i wjeżdżamy … ale to jeszcze nic bo jak wjechaliśmy to trzeba było zjechać i to o dziwo narty robiły same … cały kunszt polegał na tym aby te cholery zatrzymać … i wówczas okazała się rzecz straszna … mój dyżurny neuron albo bo nastawiony na frajdę albo z paniki (jedno z dwojga) działał w totalnie ślimaczym tempie … zdecydowanie szybciej narty nabierały prędkości  … a jeszcze szybciej ja nabierałam przekonania, że nie dla mnie ten pikny bo pikny ale trudny sport …



utrzymać się na dechach … pamiętać o postawie bo to wypięcie kojarzone z sylwetką turysty w tunezyjskiej wygódce to postawa … jechać i to skręcając bo nie napiszę „robiąc zakosy” poprzez  przenoszenie ciężaru ciała z jednej  strony na drugą i wyważyć prędkość hamując to wszystko musi jeden neuron ogarnąć i to w ułamkach sekund … mój nie ogarniał …

dnia następnego ... bo był dzień następny ciągniona niczem zbuntowany osiołek ... nie wiedzieć czemu zaczynam "to czuć" ... do bycia "narciarkom" to mam milę jeszcze ale "wyrwirączka" jest mój !!! ... oślą górkę pokonuję w pięknym stylu pokurcza ale pokonuję ... ba ... parkuję tam gdzie ja "kce" a nie tam gdzie chcą narty ... to wielki krok człowieka na śniegu :) ...




i wszystko byłoby dobrze gdyby nie plan ... znowu ;) ... moje instruktorki (bo drugiego dnia zostali przy mnie najwytrwalsi tylko) na końcu listy mają "Iza pokonuje orczyk" ... i pokonałam ... wjechałam na samiuśką górę ... tam dumna ze mnie Tereska chwali mnie, że aż rosnę ... leżąc rosnę ;) bo w.... siem na koniec tego orczykowania ... jak już mnie spionizowały, żebym sobie za złe nie miała zachwycają siem obie jak to na narty uważałam i ich nie skrzyżowałam ... haaaaa ... zwariowały ...

 nie uważałam !!! ... nie mogłam bo w PRZEPAŚĆ !!!  patrzyłam ... 


tego samego dnia wieczorem dowiaduję się, że o "tej przepaści" mówiłam do kobiet , które tatrzańskie zerwy traktowały jak Krupówki ... kobiet, które w czasie apogeum osiągnięć związanych z uklasycznianiem wielkich dróg tatrzańskich jako jedne z pierwszych w tandemach żeńskich przeszły Kant Filara (aućk) i Epitafium (aućk) ... i ja im o przepaści byłam uprzejma mówić ... aućk tym razem ze wstydem ...

tajemnicą pozostaje dla mnie:
* jakim cudem w tyyych !!! butach chodziłam ... a chodziłam ...
* jakim cudem je uniosłam ... bo jak je zdjęłam to nie byłam w stanie donieść ich do samochodu
* jakim cudem Maciek mnie nie zatłukł tam na stoku (bo to stok był chyba )
* wreszcie jakim cudem Ania nie zostawiła mnie tam ... żebym skruszała  ...

do pozy jaką polecono mi w tyyych butach przybrać ... pozy, która kojarzy mi siem nieodmiennie z nobliwymi starterami w tunezyjskiej wygódce ... do tej pozy nabieram szacunku  i wprawy choć to bardzo mocno naciągane określenie



i choć nie byłam w stanie uwierzyć, że jeden człowiek może na tych deskach stać ... ba nawet jechać i nie zabić się ... albo przynajmniej nabyć trwałego kalectwa  ... że nie jest możliwe aby jeden neuron opanował technikę i przekazał od głowy do nóg ... a kątem oka jeszcze uważał na to co wokół ... choć pojęcie i praktykowanie wydawało się mniej realne niż fatamorgana ... to życie zaskoczyło po raz kolejny i stało się ...
niemożliwe okazało się możliwe ...

tylko ... no właśnie 6 dni później ... mój instruktor ... zobaczcie sami ... był tam ...



i tylko sobie zadaję pytanie ... to była pasja czy zapominanie :):):))))))) ...

co do mnie to takie wejście w Nowy Rok polecam i zapytuje jedną Baśkę ... rezerwować debiut Anno Domini 2014 w takich okolicznościach u Ani ??? :) ... hmmmm ... ??? ... :) ...

a teraz ... Czarna Góro ... nadchodzim :):):) ... 
relacja wkrótce ...

trzymajcie kciuki :) 

WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU :) 

20 komentarzy:

  1. Oj i znowu usmialam sie do lez :))))) Izus, Ty na tych fotach w tym cudnym opakowaniu to wygladasz jak dzieciak :)))... sero ..... nie jak kobieta w wieku......swoim :))))

    Podziwiam takich ludzi, z taka pasja... bo do tej pasji trzeba miec jeszcze odwage :)

    Co ? !! ze niby ja mialabym witac tak nastepny rok ? !! Myslisz ze mi zycie nie mile ?! ? :)))) Rezerwuj ale jest jeden warunek.... na takich oslich gorkach nie jezdze, ja chce jak Maciek, miedzy tymi drzewami ;)))))))))))... no swir normalnie !! ..z calym szacunkiem :))))) Ogladajac to video juz czulam jakbym zaraz miala miec bliskie spotkanie z drzewem, a co dopiero byc tam na zywca... straszne ! :)))

    Ciesze sie ze pojechalisci, ze pokonalas leki i teraz juz jestes prawie narciarka ;)))

    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. prawie ja wiemy czyni różnicę :) i tu rzekłabym nawet znaczną :)))) ... nieporadna byłam jak osesek w rzeczy samej ... i tak wyszłam ... bo nie Ty pierwsza to mówisz :) ... czyli nad wyglądem muszę popracować ... trudniej niż z choinką będzie ale będę próbować :) ...

    odwagi nie miałam za grosz ... Anek była moją odwagą i swoją świętą cierpliwością ... coś tam wyszło ... to co ? ... rozumiem, ze za rok :) ... Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ihihihihihii oj ja pewnie wyglądałabym bardzo podobnie :) narty ostatni raz miałam na nogach z 13 lat temu :)))) To dopiero byłby hit sezonu :0) Ale wielkie gratulacje , trzymam kciuki za wszystkie kolejne podejścia :))) pozdrowionka ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzymaj Moniko :) trzymaj ... w weekend walczymy dalej :) ... więc skorzystam ze wszystkiego ... kciuki, zamawianie pogody, szklana kula, fusy ... wszystko się przyda :)))) ... Adam nie jeździł 17 lat i brykał jak "kozic" ... podobno tego się nie zapomina ... podobno bo mi się wydaje, że zapomniałam wszystko a tu w sobotę kolejne podejście ... pozdrawiam :)

      Usuń
  4. wow to dopiero byk kurs narciarski:P
    moj staruszek tez namawia mnie takie cos,ze fajnie ze on chce ze mu sie podoba bla bla,ale nie chce sam tylko ja mam tez sie uczyc,kiedy ja wole po kawiarenkach w kurortach sie szlajac ......:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i zełgałabym gdybym racji nie przyznała ... bar był świetny ... z panoramą na stok (i w sumie to wystarczy :)))) ) ... a papu jakie pyszne ... ale to zjeżdżanie też fajne :) ... buźka :)

      Usuń
  5. ;)) zazdraszczam Wam Iza tej Czarnej Góry :):):)

    Magda70

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. adres znasz :) ... jeszcze czas na decyzję jest :) ... pozdrawiam :)

      Usuń
  6. heheh super sylwestrowy wypad sobie zrobiliście! :))))
    tez nie raz spędzałam sylwestra na stoku, było fantastycznie... kieliszki szmpana na stoku nawet były:)))
    świetna fotorelacja z nauki. Oby tak dalej - powodzenia i dużo frajdy, bo jest jej troszkę, prawda?:)
    pozdrawiam ciepło i do siego roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie to nowość :) ... i potwierdzam było fantastycznie choć szampan nie na stoku :) ... frajda jest ale i nerwacja ... bo chciałabym a boję się :) ... relacja ... no właśnie ... w końcu uznałam, że muszę takie chwile sobie publikować ... to fajna kronika :) ... po to kiedyś założyłam bloga i potem wycofałam się jak to rak ... pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Izuniu, ale Ty odważna babka jesteś! Fantastyczna fotorelacja.
    A Maciek to normalnie wariat nienormalny:))
    Buziam i całuję!
    Gabisia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do odwagi to polemizowałabym ;) ... z tymi nartami ... przepaściami nie jest tak łatwo :) ale będziem się doskonalić :) ... Maciek nie miał wyjścia ... geny nie pozwoliłyby mu na stateczne życie :))) ... a on dołożył mnóstwo chyba od siebie i jest eksplolozja ... życia .. humoru ... szaleństwa :) ... pozdrawiam :)

      Usuń
  8. kochana ja uwielbiam narty.....
    Pamiętam mój pierwszy raz, a w sumie Ty mi go przypomniałaś....jaka ja byłam przerażona...ale chęci były większe niż strach...na szczęście :)
    Mimo mojej miłości do nart.....patrząc na te video ogarnia mnie przerażenie... podziwiam i zarazem boje się na sam widok. Ja nigdy, przenigdy nie odważyłabym się....
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nawet nie rozpatruje takiego wyczynu w odniesieniu do siebie ... :) ... ja będę szczęśliwa jak na oślej zaszaleję :)))) ... pozdrawiam Diano :)

      Usuń
  9. Witaj!!!
    Mi tez przypomnialas möj pierwszey raz....
    Oj lezalam pare razy,ale pözniej...nie bylo nic piekniejszego niz narty i stok... :)
    Od 2 lat nie mialam nart na nogach,bo corocznie funduje sobie operacjena moje wyhodowane haluxy... a caly proces rehabilitacji trwa...3 miesiace...
    Po tym czasie tez w tych "narciarskich baletkach" jakim sa buty narciarskie nie chce meczyc stopy..
    Na szczesiemam "TYLKO" :) dwie nogi,wiec w przyszlym roku ...NA STOK!!!!
    MIlo u Ciebie :)
    Jesli nie masz nic przeciw dopisze sie do Twojej dlugiej listy obserwatoröw :))
    Milego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witam i ciesze się z odwiedzin :) ... miałam okazję na rewizytę i też zostanę na dłużej ... moje haluksy czekają ... opinie o baletkach potwierdzam i cieszę się, że poznałam ... :) ... pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Ja z rodzinką w tym roku też pierwszy raz na narty wskoczyłam a w zasadzie wskoczyliśmy wszyscy :) Mnie góry i narty nigdy nie pociągały a to ze względu na paniczny lęk wysokości! Na oślej łaczce jakoś dawałam radę, na wyższy stok jednak się nie zdecydowałam. Za to dzieci i mąż, a szczególnie dzieci to śmigają jakby to robiły od lat :))
    No i bardzo oryginalny sposób na sylewstra! :))

    OdpowiedzUsuń
  11. lęk wysokości :) ... skąd ja to znam, ... nie zamierzam z oślej nigdy zrezygnować ... no takiej zacnej oślej :) ... na szczytach w panice ucieka mi mózg i zdolność myślenia ... ale same narty to frajda :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz ... Iza :)

Related Posts with Thumbnails