czwartek, 7 października 2010

stół ... to więcej niż mebel ...

Pozostając w świecie działań :) stolarsko renowatorskich oczywiście na poziomie amatora fanatyka muszę wspomnieć o moim stole ... samodzielnie odartym z tony czegoś jak szpachla i na wierzchu czarnego ... tym czymś było pokryte drewno i na tym namalowano coś jak słoje drewna w pijanym widzie artysty o bardzo kontrowersyjnej twórczości …


...o ile lifting komódki zajął nam jedno popołudnie to z ONYM bawię się jeden tyle, że rok … już będzie, … ale finał blisko … i towarzystwo w jednym stanie domu ...w komplecie :) ...


… stół w ogóle jest moim totalnym fiołem … i miesiącami przeczesywałam okoliczne targi staroci … allegro … za tym jedynym … i choć mebel ten jest dość powszechny i popularny i choć modeli jest tyle, co kwiatów na łące … moim wymaganiom jakoś żaden nie mógł sprostać … pewnie z nadmiaru wymagań, bo miał być okrągły … nie za duży, aby mieć się w kupie … i nie za mały, bo pasibrzuchy jesteśmy i miło by było gdyby coś niecoś do przekąszenia pomieścił … powinien zachwycać formą, ale bez nadmiaru ozdobnej i przytłaczającej wygibasami stolarki … no i powinien się mieścić w moim budżecie … a to bardzo trudne w zestawieniu z wymienionymi wcześniej oczekiwaniami …

taki do mnie przybył ... czarny w tonie szelaku ...


… w końcu przyszedł ten dzień … aukcja i ON podobno stuletni … taki, jaki chciałam … …no może tylko nie wiedziałam, że chce ośmiokątny … bo ON jest ośmiokątny ... jakoś tak w marzeniach byłam, blisko bo przy okrągłym... krótka korespondencja „kup teraz” i mój wymarzony stół pokonał 700 km … zmienił północ na południe i stanął w moim salonie … ja też stanęłam … w osłupieniu jak odarłam go z tony zabezpieczeń, bo … tak był najpiękniejszym stołem, jaki widziałam … niestety zniszczenia dorównywały jego urodzie …(a na krzyżaku ta uroda miała sto tysięcy piegów w postaci dziurek po … brrrr) i nawet okiem żółtodzioba widziałam, że to mebelek, który dużo pracy będzie wymagał …


... nie wiedziałam natomiast, czemu próba wytarcia za każdym razem kończyła się fioletowymi dłońmi … nie wiem, czym go poprzedni właściciel wypaćkał ale byłam w tym ja i wszystkie moje ścierki … długo …



… po zderzeniu z prawdą bez oszczędzania mnie nieszczęsnej ... wyrzuconą mi w ten żółty dziób od fachowcy … i po padnięciu na kolana, gdy cena za renowację dotarła do mojej jaźni przebiwszy się przez narządy słuchu i barierę „nie chce tego wiedzieć „ (powinnam tu wstawic emotka tupiącego zapamietale i wyrywającego sobie kłaczki z łeba ) … dumnie podniosłam się i zdecydowałam sama dokonać przemiany, … choć zupełnie nie miała wówczas pojęcia JAK??? … i znów się zaczęło przeczesywanie netu i edukacja on-line … w końcu uzbrojona w skrobaki … środek do zdzierania starych powłok … szlifierkę podjęłam swój roczny trud i oto efekt …

… jeszcze ostatnie szlify i stanie w świetle okna, … bo stół musi stać w świetle okna wtedy żyje … ma energię … będzie naszym stołem do leniwej popołudniowej herbatki w tygodniu i tej porannej w czasie weekendu, kiedy pije się sącząc niespiesznie każdy łyczek … i cieszy się sobą … będzie tym, przy którym siadają przyjaciółki i długo … długo nie mogą się nagadać i tym, przy którym spotyka się matka i córka, aby pobyć razem, … przy kubasku aromatycznej imbirowej herbatki z melisą … no zeszłam na ziemię z tą melisą przecież moja Nieletnia jak mnie storpeduje kolejnymi nastoletnimi pomysłami to czar stuletniego wygi nie pomoże i melisa ze swoim magicznym wsparciem potrzebna … w każdym razie odbijając od kreatywności mojego najkochańszego szkodnika :) a powracając do stołu powiedzieć należy, że to stół do zadań specjalnych ... stół rellaksu i miejsce na chwilę dla siebie ... dla nas .. TO WIĘCEJ NIŻ STÓŁ ...


... myślę że skomplikowałam sprawę stołu wystarczająco jak na dzi ś i spokojnie mogę iść skomplikować przygotowanie kolacji .. samodzielnie bo domownicy przytomnie ewakuowali się do zajęć okrutnie ważnych ... wolni będą dopiero jak skończę ... i tylko jeszcze jeden stół ... stół inspiracja ... całe moje wyobrażenia i przemyślenia wokół stołu skrystalizowały się zaraz potem jak to zdjęcie wynorałam w odmetach netu ... i zajrzałam przez te uchylone drzwi ...


a to inspiracja numer 1 ... taki efekt końcowy mi się marzy :) ... 


16 komentarzy:

  1. Po prostu piękny.Ale pracy to było żeby zedrzeć te wszystkie warstwy lakieru. podziwiam .Super pasuje do komody. Masz gust dziewczyno.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie mi się czytało tę stolikową historię. Mebel rzeczywiście wyjątkowy i z duszą. Podziwiam cię za pracę i trud jaki włożyłaś w jego renowację ... Ale widzę, że masz piekny samowar ... opowiesz kiedys jego historię, bo wygląda też na wiekowego ... Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. przepiękna metamorfoza...
    uwielbiam Cię czytać...i z wielką chęcią kupowałabym Twoje książki... :))
    pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana,zakręcików i wygibasków,o rowkach nie wspomnę, ma ci ten stoliczek,oj,ma i chylę czoła przed Twoim zaparciem się. Ale babski upór to mocna rzecz, wiem coś o tym. A aukcje z byle jakimi fotografiami potrafią człowieka wsadzić na minę...Ale już stoi, ładny i uroczy, z komodą ,jak od kompletu.pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Stół jest przepiękny.Włożyłaś dużo pracy i serca by tak wyglądał!
    Piękne zdjęcia!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Podpisuje się pod powyższymi komentarzami, stół bajka, nadałaś mu jego utracona dusze. Mrzesz być z siebie dumna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Stół jest teraz piękny.
    Wart był pracy i trudu jaki w niego włożyłaś.
    Na komódce widzę piękną ramę ,też ze staroci??

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem po ogromnym wrażeniem - teraz do moich zachwytów nad Twoimi zdolnościami pisarskimi i deoratorskiemi dołączy podziw dla wytrwałości i uporu! Wow! Stól jest przepiękny! Wydobyłaś z niego duszę kryjacą się pod brzydką smolną pokrywą!

    OdpowiedzUsuń
  9. piękny ten twój stół.....też bym go pokochała całym sercem

    OdpowiedzUsuń
  10. smolista powłoka to rzeczywiście trafne określenie na te maź, którą z niego zdarłam:); ramka ma marne 10 lat kupiłam ją w sklepie dla plastyków ... przeszła wiele bowiem była już pistacjowa (nie wiem co we mnie wówczas siedziało ale cieszę się, że odeszło :) ) ... brązowa i czarna ... teraz dołączy do kompletu :); samowar dostałam od pani z którą kiedyś pracowałam ... miała wyrzucić ale wiedziała że ja takie rzeczy lubię i przyniosła za co dziękuje pani ...pani Czesiu ...:); a wam moje kochane dziękuje za te wszystkie słowa dzięku którym ...tak ...jestem teraz z siebie dumna :) i wiem, że warto było mieć spuchnięty mózg od smrodku użytego środka chemicznego ... warto w słusznej sprawie dokuczyć kręgosłupowi ... zemścił się ... warto dawać kolejną szansę tym leciwym przedmiotom z duszą ... i świetnie mieć taką frajdę jaka ja mam jak patrzę na moje gratki :) ...

    OdpowiedzUsuń
  11. No Kobieto - zasz lałaś ! Gratuluję samozaparciab! U mnie zapał bywa niestety słomiany... ;)
    Świetnie napisane a stół wart Twojego pościęcenia ! Super!

    OdpowiedzUsuń
  12. wadera: Jesteś odpowiedzialna za moją fascynację stołem w świetle okna... Niemożliwą do realizacji w obecnym domu... Chyba... Bo jak się uprę...
    Ośli rozum uporowi dostaje...
    Uwielbiam jak piszesz... Jak dużo czytam to mi się udziela... Jak byś poczytała moje wypociny po "Chłopach" Reymonckich... :)
    Nie, piękny ten stół... Tematu zmieniać nie będę...
    Cudny...

    OdpowiedzUsuń
  13. Magda zanim pojełam że miejsce stołu jest właśnie w świetle okna przejrzałam w necie mnóstwo zdjęć i jak je zestawiłam to dotarło do mnie że jedne żyję inne mniej... żyły te w oknie przez które wpadały promienie słoneczka ... ale nie zawsze się da ... ja muszętrochę pokombinować ... potem zauważyłam że tam gdzie nie ma okna radzą sobie inaczej ... i w ten sposób w następnym poscie zbiorę moje inspiracje ... wiem to odgrzewany kotlet bo ju z to maglowałam na forum ale teraz mam dojrzalsze spojrzenie na ten problemik :)

    i jeszcze ... skoro juz wspomniałas o "Chłopach" ... ja z konsekwencją powracam do "Nocy i dni" ... i teraz kiedy czytam współczesne hiciki ... bo czytam i Grocholę i "Dom nad rozlewiskiem" stwierdzam że pisze się inaczej ... swobodniej ... mniej literacko :) ... ale też to mam ... jezyk czytany gdzieś we mnie utwi i dosc często mówię w stylu tego kogo akurat czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastyczny efekt, chociaż wiem jak odciski bolą... Ale powiem, że dla mnie nie ten sam stół! Wydobyłaś z niego piękno!
    Buźka:)

    OdpowiedzUsuń
  15. zdolna jestes :):):)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku! To moje klimaty!!! Piękny stół! Podoba mi się to wszystko, co robisz. I będę tu zaglądać, jeśli pozwolisz:))) Pozdrawiam e

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz ... Iza :)

Related Posts with Thumbnails