wtorek, 5 lutego 2013

Czarna Góra ... dziewczyny działają :) ... część 2

wracam do początku drugiej dekady stycznia i tego magicznego weekendu pod Czarną Górą ... kiedy to kilkanaście kobiet postanawia udowodnić sobie i innym, że zima też może być fajna :) ... to jedno a chęć pobycia razem to dwa :) ...


jak opisałam w części I ... na narty ... na ognisko, a nade wszystko dla człowieka przybyło kilkanaście dziewczyn ... kilka pokonuje kilkaset kilometrów ... wszystkie przywożą pasję, wolność i dobry humor :) ... kilka dzieci ... inne nawet synowe (Ania nie napisze przyszłe bo zaadoptujemy cię :) i tak ) ... ale ta grupa, która przyjechała to tylko garstka ... tłumy zostały przy monitorach i o godzinie zero ... znaczy o 12.30 obecne mają machać do nieobecnych ciałem a obecnych duchem w sektorze objętym "okiem wielkiego ze stoku" znaczy pod kamerką stoku Czarnej Góry ... taki jest plan :) ...


mózgiem operacji jest Madżena ... niestety to ona sama narty wymyśliła i ona sama kontuzji uległa już na początku sezonu ... ale na stoku jest i pomyka w ortezie dziewczyny niczym stadko kur ogarniając (no wiem, że kurczaków zabrzmiało by lepiej ale miejmy litość z kurczaków to tam dzieci były a tu o nas ... kokoszkach jakby ma być :) ) ... i nie jest to misja ani łatwa ani godna pozazdroszczenia bo panie z zagrody siem wyrwawszy rozpierzchły się po białych połaciach i lepiej lub gorzej równowagę łapiąc (gorzej to o mnie:)) ... nie do opanowania trzódkę zaczynają stanowić :) ...



nie wiem czy wielcy komentatorzy w "niusach" dnia to obwieszczali ale o godzinie 12.30 pod "okiem wielkiego stoku" pierwsza próba machania obecnych obecnym tam ... na stoku odchodzi istne szaleństwo ... kokoszki siem kokoszą i rejwach taki się zrobił, że nie wezwano wsparcia służb specjalnych to cud istny :) ...
Madżenka jednym palcem utrzymuje stałą łączność z "obecnymi tam" :) ... drugim rozstawia szalejące towarzystwo w zwarty szyk ... ktoś z "widzów" dzwoni i nawigację wspomaga ... nie jest łatwo ...

 ... dziewczyny byłyście wspaniałe !!! tam u stóp Czarnej Góry zostaje powołany do życia narciarski klub "Tęcza" :) ... i tu zacytuję Madżenę:

"zatem utowrzyłyśmy narciarski klub Tęcza  Lekko sfatygowany: kilka osób z nogami w naprawie już wpisowe do klubu wpłaciło (...) , kilka zamierza rozpocząć ostry trening (Gabisia i Konstancja), kilka planuje ostre trenowanie (Irenka, Gaby) , kilka trenuje ostro (Agniecha, Alina) a kilka to mistrzynie (Ania i Finka). Więc może czas zaplanowac pożegnanie zimy (...)? 
Klub Tęcza natomiast rozpoczyna ostre treningi! " ... 






koniec zimy zaczyna się wyłaniać w planach ale to tylko wzmianka :) ...

inna inszość to narty i ja ... opóźniłam swoje przybycie na stok ale jak myślałam, że się wymigam to się grubo myliłam ... po machaniu część dziewczyn udaje się na zasłużony wypoczynek do knajpki, w której ja dzień wcześniej "mieszkałam" ... a ja ... no cóż ja wbijam stópki w betonowe ciżemki i idę na wojnę !!! :) ... brak techniki nadrabiam fonetycznie i pan od orczyka wie, że będą komplikacje ... nie myli się ... zaraz po wystartowaniu siadam na talerzyku i co za tym następuje leżę ... bo orczyk to takie dziwne krzesełko na którym jak się usiądzie to się leży ... ja leżę bo jestem niezdara a kolejka prawie leży bo ja ciągle mam słowotok ... pan i Ania zdają się mnie nie słuchać i kolejny talerzyk i ja ... tym razem jadę ... powiedzieli nie siadać to nie siadam ... nie umiem jeździć a nie nie umiem słuchać ... robię co każą ... nawet zamilkłam i w milczeniu nagle zdaję sobie sprawę, że reszty życia uczepiona do tego cholerstwa nie spędzę ... Anna drze się za mną, że cudnie (akurat ;) ) ... że postawa i tak dalej ... ja odzyskuję panowanie nad fonią i też się drę !!! ... że nie umiem się od tego odczepić ... że nie wiem co dalej ... i wiem, że cudu nie będzie ... jabłko jak u Newtona nie spadnie i ja nie wymyślę bo myśl mi zamarzła a droga się kończy ...

w akcie desperacji walcząc o życie postanawiam upaść ... genialne !!! ... i bez jabłka ;) ... wreszcie jestem bezpieczna :) ... siedzę sobie jak królowa na śniegu ... nie mam bladego pojęcia o tym, że inni stoją muskani mroźnym wiatrem bo WYCIĄG STOI !!! ... i jest super ... :) ... tzn było dopóki nie wyrósł przede mną facet od orczyka (dlaczego nie domyśliłam się, że na górze  jest drugi ?:) ) i upiera się, że muszę ten swój azyl opuścić ... nie chcę ale muszę przekleństwo słowiańskiej doli ... zawzięty typ stawia mnie na nogi ... nie konkretnie to na te baletki z betonu i mam zjechać ..." no to se pożyłam" przemknęło mi i pewna, że się zabiję zjechałam z metrowej stromizny ... nie wiem dlaczego się nie zabiłam ... pewnie abym mogła umrzeć patrząc w dół ... ta góra jest monstrualna ... i jeszcze ci wszyscy szaleńcy zjeżdżający z prędkością światła na łeb na szyję jak to się kiedyś mawiało ... co ja tu robię i jak znajdę się na dole ? ... bo mowy nie ma abym zjechała ... Anna ma to w poważaniu ... przepala największą moją panikę i jedziemy !!! ... dłuuugo jedziemy bo ja od czasu do czasu  staję i mowę wygłaszam ... mowa nie robi na Annie wrażenia ... GOPRu mimo nalegań nie wzywa ... jakimś cudem jestem na dole ... wyskakuję butków i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku gnam (bo w cywilnych botkach to pikuś ;)) na grzańca ... noooo ... jest coś w tym narciarstwie co mi się podoba ;) :):):) ...




dla tych dziewczyn zwariowanych ... dla takich chwil jestem w stanie pokonać strach ... i być gdziekolwiek są :) ... atmosfera takiego walnego zgromadzenia jest nie do przekazania ... brakuje słów ... Alina napisała:

"... (...) ... paczka była nie do przebicia . czułam się jak małe dziecko , któremu wszystko wolno - śpiewać , skakać , figle płatać ..."


i tak własnie jest gdy dziewczyny się spotykają :) ... jest radość ... jest głośno ... o i to jak głośno ... bo dziewczyny mówią naraz :) ... każda mówi ... każda słucha :) ... wszyscy wszystko wiedzą :) ...

 narty i stok to początek  ... bynajmniej nie nacierałyśmy mięśni przeciwbólowymi mazidłami :) przez resztę dnia  ... przed nami wieczór i ognisko ale to w następnym poście :) ...

Dziewczyny to post dla Was ... dla Nas :) ... z dedykacją ... i życzeniem abyśmy robiły takie rzeczy jeszcze ... i jeszcze ... 
... i ... jeszcze :) ... 

Dziękuję Wam i Wszystkim przy monitorach za to, że Jesteście i za to, że tworzymy razem takie magiczne chwile ... i za to, ze się spotkałyśmy on-line w sumie i wyrwałyśmy się online mackom :)))) ... 





14 komentarzy:

  1. Widzę że zabawa była znakomita. Super fotki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pozdrawiam Dana :) ... zabawa była wspaniała :) o tak :)

      Usuń
  2. Fajne zdjęcia :) Kiedy jest się na stoku zapomina się o wszystkim i jest tylko fajna zabawa. Ja osobiście wolę snowboard niż narty, ale po waszych zdjęciach widać, że dobrze się bawiłyście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ba ... trudno powiedzieć, żebym ja z nartami tam była :) a i tak bawiłam się świetnie ... snowbordowych umiejętności zazdraszczam :) i witam bo chyba pierwszy komentarz u mnie :) ...

      Usuń
  3. Wspaniałe zdjęcia, ale zabawa była zapewne udana o wile bardziej.........
    Wspaniale, że się tak spotykacie :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Diana spotykamy ... przecież nie na nartach i bardziej kameralnie ale też się spotykałaś :) oglądałam relacje :) witam i buźka :)

      Usuń
  4. Świetnie zdjęcia na pewno dzień był pełen wrażeń, rozrywki i pozytywnych emocji jak zima to trzeba się bawić bo ona trwa najkrócej :) . Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta biała ... ze skrzypiącym pod butami śniegiem i bałwanem mija szybko i faktycznie trwa najkrócej :) ... za to jaka piękna :) pozdrawiam

      Usuń
  5. Ty to masz talent do...sprawozdań ;)
    Pozdrawiam uczestniczki spotkania i każdą z osobna ściskam...
    Miałaś szczęście...piękne zdjęcia zimy...
    zwłaszcza te z Białego Krzyża.
    Ja praktycznie przesiedziałam zimę na tyłku...co mi średnio pasuje...:(
    To mój pierwszy wpis u Ciebie...onieśmielasz mnie swoim pisaniem i ''bojam''
    się...odezwać ;)
    A dziś...jak się rozpisałam.........
    P.S. Miałam zapytać Cię już wcześniej...
    Trzymasz w domu bukszpany...???
    Czy mnie oczy mylą...???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mylą :) to bukszpan którego nie wsadziłam jesienia w "zimnym" sektorze domu czeka na wiosnę :) ... na cześć Anuli zniesiony do salonu ... i na potrzeby mojego dobrego humoru ... zobaczymy co z niego będzie wiosną ...
      Aniu bojasz się :)? ... Ty czarodziejka pięknych ujęć ... ani mi się waż bojać i zapraszam jak najczęsciej :) ... zima w tym roku nawet mi się podobała tylko ... no właśnie tylko ta piękna ... chłodna pani nie wie kiedy przestać :))) ... a może wie i powoli się wycofuje ... czekamy na wiosnę ... pozdrawiam :)

      Usuń
  6. A ja poczytałam jeszcze raz... i jeszcze raz się pośmiałam z tego bojania i kokoszek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie to opisałaś,też się pośmiałam i znowu pozazdrościłam tego wypadu ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja odświeżyłam wspomnienia zatarte odwilżą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj, nigdy nigdzie nie widziałam tak rewelacyjnego opisu jazdy na nartach. Czytam sobie a tu środek lata, właśnie drakońskie upały się skończyły. Jakbym tak ubrała mój czerwono kapturkowy narciarski uniform, jakbym wcale nie bez trudu wsunęła się w me buciki narciarskie, jakbym pomknęła to ach w lekkim puchu zanurkowała. Powiem ci, moja droga, że początki wspominam podobnie i też we mnie było takie zacięcie by im wszystkim pokazać że ja się nauczę ... a teraz po paru latach (pierwsze kroki stawiałam w 2005)życia sobie nie wyobrażam (no bez przesady chciałam rzec zimy sobie nie wyobrażam bez nart ) czego i Tobie życzę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz ... Iza :)

Related Posts with Thumbnails