Wystawiłam paluszek za okno … nic z tego … nie chce być inaczej niż widać …a widać mżący deszczyk …szaro i smutno. Trudno uwierzyć, że dwa dni temu ci sami ludzie teraz przykurczeni z zimna pufali pod nosem i narzekali na gorąco. Bo gorąco było okrutnie …sama chowałam się w cień i ratowałam hektolitrami wypijanej mikstury miętowo-limonkowej. I w zasadzie to chciałam żeby było chłodniej ale jesieni to nie chciałam …a jest …
Pomyślne prognozy zapowiadają powrót lata a ja w oczekiwaniu na słoneczko pokaże małe sukcesy ogrodnicze …małe bo na mikroskopijnej przestrzeni ale te kilka roślinek daje mi sporo radości …
Sukulenty … surowość towarzyszących im kamieni …lawenda …to moja ulubiona mieszanka … ujmuje minimalizmem i rozmarza tych co góry kochają ......my kochamy i mamy na koncie kilka wypraw …w przypływie wolnego czasu zrobię jakąś wspomnieniową relacje :)
mam nadzieje na nowe i to jak tylko deszczyk odpuści bo od dziś oboje mamy już urlop ...w planach wycieczka na Święty Krzyż ...
Co roku obiecuje sobie „koniec z inwazją jednorocznych królowych tarasów i balkonów” …i co roku koniec końców …w/w panoszą się na moim tarasie, a ja pokornie wstaje pół godziny wcześniej i podlewam …podlewam i marze o automatycznym systemie nawadniania …
dzisiejsza pogoda ma przynajmniej jedną w tym wszystkim zaletę ...podlewa się też jakby automatycznie ...:)
Sukulenty przepiękne!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tu u ciebie :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Piękne sukulentowe aranżacje:-)
OdpowiedzUsuńA jednoroczne, może i kłopotliwe, ale tak ładnie ubarwiają świat.